Ile społeczeństwa Ików w społeczeństwie nauki polskiej

wioska-ikow-foto-colin-turnbull

Punkt wyjścia: Ikowie – ludzie gór Colin Turnbull, Warszawa 1980, PIW – (antropologiczne studium poświęcone ugandyjskiemu plemieniu Ików, Książka, obala mit istnienia pewnych norm obowiazujących całą ludzkość, pewnych wartości niejako człowiekowi wrodzonych).

Cechy społeczeństwa Ików

-„społeczność, która odrzuciła wszelkie normy i wartości, kpiąc z tego co przywykliśmy uważać za istotę społeczeństwa”.

„U Ików najlepsze co można zrobić to okraść kogoś, oszukać, zrobić bezinteresownie krzywdę”.

-„Ulubionym zajęciem silniejszych jest wyrywanie słabym lub chorym kęsów pokarmu”

-„… Ikowie orientują się, że funkcja kierownicza wraz z wiązaną z nią władzą daje pewne możliwości napełniania żołądka, tak jak gdzie indziej daje ona możliwości napełniania kieszeni”

-„Ikowie… nie bez racji patrzą bardzo podejrzliwie na każdego, kto pragnie sprawować lub sprawuje funkcję kierowniczą, zwłaszcza jeżeli jest zdolny i do tego się nadaje.”

Ikowie uważają, że ‚dobre jest wyłącznie to, co im przynosi korzyść, złe jest wszystko co pomaga przeżyć innym’.

-stała wrogość panuje i wewnątrz zagród: członkowie rodzin nienawidzą się nawzajem, nikt nikomu w niczym nie pomaga, nikt niczym z nikim się nie dzieli. Radość z cudzego nieszczęścia jest jedyną radością Ików.

Te cechy społeczeństwa Ików bezbłędnie zostały rozpoznane jako cechy społeczeństwa instytutu naukowego ćwierć wieku temu, przez dyrektora instytutu. (oczywiście trzeba to i owo zmienić .np. pokarm trzeba zastąpić np. grantem itp.) por. SPOŁECZEŃSTWO NAUKI POLSKIEJ A SPOŁECZEŃSTWO IKÓW ( w XX rocznicę wydarzeń) 

Mimo zmian ustrojowych w nauce polskiej chyba nic się nie zmieniło, bo te cechy ujawniają się w społeczności akademickiej na co dzień i przy różnych okazjach.

Ujawniły się w pełnej ‚krasie’ na Niezależnym Forum Akademickim, które jednak przeżyło inwazję akademickich członków plemienia Ików.

Ujawniają się na okoliczność lustracji środowiska akademickiego, jak to pokazuje lustro nauki.

Ujawniają się na okoliczność każdej próby ucywilizowania ‚plemion akademickich’ w ramach zakładanych reform.

Przejawem ‚ikowatości’ jest powszechny mobbing akademicki, którego obrzędowość jakoś dziwnie przypomina nizej opisane obyczaje u Ików (jak za żonę podstawimy pracownika, a za bicie – szykany psychiczne, będzie chyba wszystko zrozumiałe) Nie bez przyczny mówi się i u nas, że jak się bardzo chce komuś dołożyć,  to i kij na pustyni się znajdzie

Zachowania plemion dzikich w obliczu zawieranych związków. Ikowie – ludzie gór” – Dlaczego?

Ikowie przywiązywali niezmierną uwagę do rzadko spotykanego postępowania ze swoimi żonami. Były one mianowicie regularnie i skrupulatnie bite. Odbywało się to, według z góry ustalonej procedury, przy czym pewien sposób bicia był równoznaczny z żądaniem legalnej separacji, a nawet rozwodu. Żona była bita za najróżniejsze przewinienia, często odwrotnie proporcjonalne do wymierzonej kary.
Istniały dwa sposoby bicia żon. Przy drobniejszych przewinieniach używano do tego celu cieńszego kija.

Żona miała prawo się bronić i jeśli udało jej się go złamać, to było to jednoznaczne z zakończeniem walki. Mogła także oddać mężowi razy, ale wtedy bił ją ponownie, tym razem inną techniką. To właśnie ten drugi sposób bicia stanowił wstęp do rozwodu.

Cały obrzęd rozpoczynał się głośnym wyliczaniem przez męża wszystkich wad swojej żony, następnie udawał się na poszukiwanie ciernistych gałązek, którymi mógł ją ponownie bić. Wszystko to daje żonie dość czasu na ucieczkę. Jeśli zostanie, schowawszy uprzednio swój dobytek w bezpiecznej odległości od wioski i zmusi męża do użycia ciernistej rózgi, to przynajmniej po części wina spada na niego. To drugi krok w kierunku rozwodu. Już małe zadrapanie odnawia więzy rodzinne, które ponownie łączą ją z rodzicami, a które anulują akt małżeństwa. Dom rodziców staje się wówczas znowu jej domem i może do niego wrócić. Z kolei ucieczka równoznaczna jest z możliwością pojednania się małżonków .

Analiza tej społeczności jest typowo prosta. Trudno jest zaobserwować jakiekolwiek przejawy życia rodzinnego takiego, jakie istnieją wszędzie na świecie. Brak śladów miłości, z jej gotowością do poświęceń, ze zrozumieniem, że do pełni człowieczeństwa potrzebni nam są jeszcze inni ludzie. Tak więc bez skrupułów możemy stwierdzić, że małżeństwo w tej społeczności właściwie nie istnieje. To jedna z pierwszych instytucji, które padły ofiarą zagłady grożącej plemieniu. W sytuacji, w jakiej znaleźli się Ikowie, nikogo nie stać na takie zbytki jak: miłość, zaufanie czy małżeństwo, a ów człowiek walczy jedynie o przetrwanie.”

A do czego może prowadzić widoczna u nas anomia (Społeczeństwo w stanie anomii nie potrafi wytworzyć spójnego systemu norm i wartości, który stanowiłby dla jednostek klarowne wytyczne działań.) pisze Jarosław Tomasiewicz  w tekście O kryzysie i potrzebie tożsamości narodowej

Colin Turnbull w swej książce – reportażu socjologicznym „Ikowie, ludzie gór” przedstawił wstrząsający obraz społeczności dotkniętej akulturacją i anomią. Obawiam się, że może to grozić Polakom. Być może w Europie Zachodniej zmierzch narodu nie doprowadzi do takich dramatycznych skutków, ale tam tożsamość narodową potrafi skutecznie zastąpić gęsta sieć samoorganizacji społecznej, tożsamości regionalne i subkulturowe, tożsamość europejska wreszcie. W Polsce unicestwienie narodu sprawiłoby, że jednostki znalazłyby się na społecznej pustyni.”

Jak widać coraz więcej osób dostrzega  niebezpieczeństwo  możliwości stoczenia się do poziomu Ików. Ja to dostrzegłem w mrokach stanu wojennego, który co prawda  formalnie się dawno skończył,  ale mroki pozostały.

Komentarzy 12

  1. […] Stosunek ten jest aprobowany przez demokratyczną większość akademickiej społeczności  powszechnie wypinającej się na Powszechną Deklarację deklarując w praktyce przywiązanie do wartości obowiązujących w społeczeństwie Ików. […]

  2. […] akt niezadowolenia społeczeństwa akademickiego (noszącego jednak cechy społeczeństwa Ików) ostatecznie sam się wyciszył ( piasek z podręcznych strusiówek chyba usta i uszy wypełnił […]

  3. […] akt niezadowolenia społeczeństwa akademickiego (noszącego jednak cechy społeczeństwa Ików) ostatecznie sam się wyciszył ( piasek z podręcznych strusiówek chyba usta i uszy wypełnił […]

  4. Przyczyn swojego postepowania Ikowie zawsze szukali poza soba, jakby nigdy nie mieli wpływu na to co robia. Nie przyszło im na mysl, i mona yc inaczej, pomagac sobie nawzajem. Razem przebrnac przez trudna sytuacje, prosic o pomoc inne plemiona, kochac, dziekowac… Lepsze okazało sie dla nich bycie wrogami, samolubnymi jednostkami
    bez uczuc, byc moe popełnili jakis bład kalkulujac swe stary i nagrody jakie poniesliby w rónych strategiach radzenia sobie..

    Kliknij, aby uzyskać dostęp ikowie.pdf

  5. Moralność polityków
    http://akademiaziz.pl/Moralnosc_politykow.html
    Paruzel zwraca uwagę, że Ikowie w następnych latach, gdy mieli żywności w bród – nie zmienili swoich zachowań. Pozostali prymitywnymi egoistami, którzy widzieli tylko swoje interesy bez dbałości o los innych ludzi. W tym miejscu możemy zastanowić się nad zachowaniami polityków w Polsce, czy będą oni wykazywać troskę o Naród, czy też w pogoni za korzyściami materialnymi i prestiżowymi będą ulegać wpływom lobbystów obcych interesów. Paruzel daje wskazówkę jak można wykształcić nową klasę polityczną, która zadba o Naród. Trzeba to robić tak jak się buduje piramidę: od podstawy. Wyższe piętra muszą się opierać na tych, co są niżej. Tak samo jest z potrzebami. Potrzeba posiadania Ojczyzny pojawia się dopiero wtedy, gdy są zaspokojone potrzeby niższego rzędu.

  6. Polacy, ludzie nizin
    http://izabela.nowyekran.pl/post/41798,polacy-ludzie-nizin
    Czy można doszukiwać się analogii pomiędzy obyczajami Ików i obyczajami naszych rodaków?
    Słysząc Kazimierę Szczukę wyśmiewającą niepełnosprawną Madzię Buczek, albo dowcipy na temat katastrofy smoleńskiej nie mam wątpliwości.
    Są to objawy anomii w stanie czystym.
    Jesteśmy raczej ludźmi nizin niż gór. Nasze pola są urodzajne i nie dręczy nas brak wody.
    Dlaczego zachowujemy się jak Ikowie, ginące z głodu plemię.?

  7. Autyzm społeczny
    LEOPOLD ZGODA
    http://lubczasopismo.salon24.pl/obserwatorium/post/279853,autyzm-spoleczny
    ….Dzisiaj w Polsce sami dla siebie stanowimy największe zagrożenie. A przecież są poważne zagrożenia zewnętrzne. Tracąc zdolność do współpracy, do dokonywania trafnych wyborów, tracimy wolność, której dopełnieniem jest godność. Jako naród, jako społeczeństwo polskie, na raty tracimy odzyskaną dopiero co niepodległość. Tracimy, co nie znaczy, że musimy utracić.

    Nie jesteśmy plemieniem Ików, jesteśmy narodem o wielowiekowej i bogatej tradycji. Nasze dzieje nie są jedynie pasmem klęsk i nieudanych zrywów powstańczych. Mamy powody do dumy narodowej także z wielkich dokonań i udanych rozwiązań. Sierpień ’80 był jednym z nich. Wybory czerwcowe w 1989 r. już tej jednoznaczności nie miały. Jakie zatem będą nasze dalsze wybory? Czy pójdziemy w kierunku pogłębiającej się atomizacji życia społecznego, prywaty i degradacji rodziny, czy – w liczącej się skali społecznej – pójdziemy w kierunku ofiarnej, solidarnej i samorządnej współpracy? Jeszcze jesteśmy wolni, jeszcze możemy wybierać. Fakt, że cała Europa ma podobne problemy, nie może naszej dzisiejszej bylejakości usprawiedliwiać. Nie może nas usprawiedliwiać fakt, że problem przetrwania tego, co najbardziej ludzkie, jest problemem cywilizacyjnym i ogólnoświatowym.
    ………….Jak nazwać tych, którzy uchodzą za „normalnych”, a którzy nie potrafią słuchać, wczuć się, zrozumieć, współdziałać? Takich obywateli mamy coraz więcej, jak nazwać to zjawisko? Czy przesadzam, mówiąc tutaj o autyzmie społecznym? Autyzm jest zaburzeniem neuropsychiatrycznym, które leczymy farmakologicznie, specjalistyczną edukacją, terapią behawioralną, ustalonymi warunkami życia. Daleko idąca atomizacja życia społecznego, brak umiejętności porozumiewania się i owocnej współpracy, jest wyrazem patologii życia społecznego.

    Chorzy na autyzm skazani są na pomoc i nie są za siebie odpowiedzialni. Zamknięci we własnym świecie „normalni” dorośli, przynajmniej do pewnej granicy, potrafią za siebie odpowiadać. Nie potrafią się porozumieć i owocnie współpracować. Cierpliwe i ofiarne wychowanie i samowychowanie do dokonywania właściwych wyborów może w tym zakresie wiele naprawić. Zamykanie się w sobie, mimo, iż jest się zdrowym psychicznie, jest zapowiedzią klęski osobistej i systemu społecznego, jako całości, któremu na imię Polska. Los afrykańskiego plemienia Ików może być tutaj przestrogą.

  8. […] ja, bo ja sobie nad wyraz dobrze radziłem, co musiało spotkać się z ripostą przedstawicieli akademickiego społeczeństwa Ików. O swoich ‚zasługach’ dla obniżenia poziomu uczelni władze UJ podatników nie […]

Dodaj komentarz