Refleksje o metodach zakładania blokad akademickich w czasie wojny i pokoju cz. 1

Refleksje o metodach zakładania blokad akademickich

w czasie wojny i pokoju cz. 1

Zbrodnicza agresja putinowskiej Rosji na Ukrainę spowodowała reakcję państw Zachodu, w tym rzecz jasna Polski. Takich reakcji Putin się chyba nie spodziewał, choć nie zawsze są tak skuteczne, jak można było oczekiwać. Bojkotowanie banków, ale z wyjątkiem tych służących do robienia interesów, bojkotowanie produktów rosyjskich, ale z wyjątkiem potrzebnej ropy i gazu, co dostarcza Rosji miliardy potrzebne na prowadzenie wojny, trudno witać z uznaniem. Tym niemniej bojkot jest dotkliwy.

Również świat akademicki nie pozostaje obojętny na agresję i organizacje międzynarodowe zrywają współpracę z organizacjami rosyjskimi i wspólne programy badawcze, bojkotują sympozja/konferencje naukowe planowane na terytorium Rosji i rosyjskich  naukowców na terytoriach poza-rosyjskich. Nawet domagają się dla zwolenników Putina blokady publikowania w periodykach naukowych. Jednym słowem –  wykluczenie/skasowanie z przestrzeni akademickiej.   No może z wyjątkiem tych naukowców, którzy przeciwstawiają się polityce Putina i mogą liczyć na wsparcie Zachodu.  Tacy też znajdują się jeszcze na terytorium Putina, choć grożą im za to represje.  Należy podkreślić silny protest antywojenny kilku tysięcy naukowców rosyjskich i to renomowanych, także członków rosyjskiej akademii nauk, co budzi uznanie. Represje za protesty spadły już na studentów  akademii medycznych, którym się zarzuca działania niegodne tego zawodu.

Natomiast Unia Rektorów Uczelni Rosyjskich [700  uczelni] poparła agresję Putina, powołując się na swój patriotyzm i obowiązki wobec ojczyzny oraz  konieczność należytego oddziaływania wychowawczego, co przypomina reakcje świata akademickiego z czasów stalinowskich,  a nawet późniejszych, co jest znane także z naszego polskiego podwórka chociażby z czasów wojny jaruzelsko-polskiej.

Polskie uczelnie i instytucje naukowe są solidarne z organizacjami międzynarodowymi i potępiają agresję, zrywają współpracę z partnerami rosyjskimi, choć nie ma danych o zrywaniu z pozostałościami komunistycznymi w polskiej domenie akademickiej – tak systemowymi, jak i reliktami komunizmu w przestrzeni akademickiej.

Jednocześnie – tak organizacje i instytucje zagraniczne, jak i polskie – oferują wsparcie dla ukraińskich studentów i pracowników nauki. Polskie uczelnie zapewniają kontynuację studiów, niektóre także w języku ukraińskim (przynajmniej na pierwszych latach) oraz kontynuację pracy dla naukowców bez obowiązujących u nas konkursów.  W tzw. specustawie   o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa [USTAWA z dnia 12 marca 2022 r.] czytamy [https://orka.sejm.gov.pl/proc9.nsf/ustawy/2069_u.htm]

Art. 46. Obywatel polski, który przybył na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w okresie od dnia 24 lutego 2022 r. do dnia określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 2 ust. 4, albo obywatel Ukrainy, którego pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest uznawany za legalny na podstawie art. 2 ust. 1, który oświadczy, że w dniu 24 lutego 2022 r. pracował jako nauczyciel akademicki w uczelni działającej na terytorium Ukrainy oraz posiada wymagany tytuł zawodowy, stopień naukowy, stopień w zakresie sztuki lub tytuł profesora i odpowiednie kwalifikacje do zajmowania danego stanowiska, może zostać zatrudniony w uczelni jako nauczyciel akademicki bez przeprowadzenia konkursu, o którym mowa w art. 119 ust. 1 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.

Art. 47. Obywatel polski, który przybył na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w okresie od dnia 24 lutego 2022 r. do dnia określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 2 ust. 4, albo obywatel Ukrainy, którego pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest uznawany za legalny na podstawie art. 2 ust. 1, który oświadczy, że w dniu 24 lutego 2022 r. pracował w charakterze pracownika naukowego na terytorium Ukrainy oraz ma odpowiedni tytuł zawodowy, stopień naukowy, stopień w zakresie sztuki lub tytuł profesora i odpowiednie kwalifikacje do zajmowania danego stanowiska, może zostać zatrudniony w jednostkach naukowych oraz innych jednostkach organizacyjnych Polskiej Akademii Nauk bez przeprowadzenia konkursu, o którym mowa w art. 91 ust. 5 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Polskiej Akademii Nauk (Dz. U. z 2020 r. poz. 1796).

Art. 48. Obywatel polski, który przybył na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w okresie od dnia 24 lutego 2022 r. do dnia określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 2 ust. 4, albo obywatel Ukrainy, którego pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest uznawany za legalny na podstawie art. 2 ust. 1, który oświadczy, że w dniu 24 lutego 2022 r. pracował w charakterze pracownika naukowego na terytorium Ukrainy oraz ma odpowiedni tytuł zawodowy, stopień naukowy, stopień w zakresie sztuki lub tytuł profesora i odpowiednie kwalifikacje do zajmowania danego stanowiska, może zostać zatrudniony w instytucie bez przeprowadzenia konkursu, o którym mowa w art. 43 ust. 6 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o instytutach badawczych (Dz. U. z 2022 r. poz. 498).

Art. 49. Obywatel polski, który przybył na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w okresie od dnia 24 lutego 2022 r. do dnia określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 2 ust. 4, albo obywatel Ukrainy, którego pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest uznawany za legalny na podstawie art. 2 ust. 1, który oświadczy, że w dniu 24 lutego 2022 r. spełniał wymogi kwalifikacyjne określone w przepisach wydanych na podstawie art. 48 ust. 2 ustawy z dnia 21 lutego 2019 r. o Sieci Badawczej Łukasiewicz (Dz. U. z 2020 r. poz. 2098) do zajmowania stanowisk, na których są zatrudniani pracownicy pionu badawczego Centrum Łukasiewicz i instytutów działających w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz, może zostać zatrudniony w Centrum Łukasiewicz lub instytucie działającym w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz na stanowisku, o którym mowa w art. 48 ust. 1 pkt 1 tej ustawy, bez przeprowadzenia konkursu, o którym mowa w art. 50 ust. 1 tej ustawy.

Takie zapisy, jakkolwiek uzasadnione wyjątkową wojenną sytuacją, chyba prowadzą do dyskryminacji w zatrudnianiu obywateli polskich pracujących na terenie Polski, zobligowanych do stawania w konkursach przy zatrudnianiu  i może być źródłem konfliktów, które należałoby likwidować a nie generować.

Niestety warto podkreślić, że zapisy w ustawach  akademickich o zatrudnianiu pracowników w polskim systemie akademickim na drodze konkursów same w sobie są co najmniej nieprecyzyjne, a nawet wprowadzają w błąd. Mowa jest bowiem o konkursach, gdy od lat w praktyce, w obyczajach akademickich są to w istocie rzeczy nader często pseudokonkursy, ustawiane na konkretnego, wcześniej wytypowanego kandydata i z warunkami konkursowymi skrojonymi na jego możliwości. O zakazie stosowania takich praktyk w ustawach nie ma mowy. Obligowanie kandydatów na pracowników akademickich do stawania w takich konkursach samo w sobie stanowi naruszanie praw – rzekomo równych wobec prawa – obywateli.

Trzeba mieć na uwadze, że jeśli konkurs akademicki jest np. ustawiony na żonę profesora, to nikt inny nie ma żadnych szans, aby wygrać taki konkurs, bo będzie gorzej spełniać warunki konkursu, szczególnie wtedy, gdy ma większe osiągnięcia naukowe czy edukacyjne [nie jest to uwaga abstrakcyjna, lecz udokumentowana!]. Ustawiania konkursów na ogół się u nas nie ściga prokuratorsko, ustawiaczy nie sadza się na ławach sądowych, lecz na wysokich stanowiskach akademickich. Należytych informacji o przebiegu konkursów się nie ujawnia.

Inaczej jest np. we Włoszech, gdzie takie poczynania ścigane są prawnie w ramach operacji Universita bandita”  a u nas ta w gruncie rzeczy działalność przestępcza, prowadząca do degradacji nauki, jest traktowana jako standard ! Rektorzy/dziekani odpowiedzialni za przeprowadzanie konkursów przed laty obiecywali, że muszą się nauczyć organizować rzetelne konkursy, aby zapewnić jakość pracowników i nauki, ale mimo upływu wielu już lat tej rzetelności/uczciwości się nie nauczyli i żadnych konsekwencji za brak rozwoju zawodowego/ludzkiego nie ponieśli.

Skoro można było uchwalić specustawę prowadzącą do zniesienia konieczności konkursów dla obywateli ukraińskich i polskich pracujących na Ukrainie, to jakie są przeszkody, aby znieść taką konieczność także dla obywateli polskich pracujących w Polsce? Czy nie ma takiej konieczności w sytuacji pogłębiającego się kryzysu nauki i edukacji w Polsce?

Polskie społeczeństwo zachowuje się wspaniale wobec kryzysu wojennego, wykazuje ogromną empatię wobec dotkniętych barbarzyńską wojną, ale ustawowe dyskryminowanie w Polsce obywateli polskich wobec ukraińskich może empatię zmniejszyć, a nawet prowadzić do szkodliwych – także dla domeny akademickiej – konfliktów.

Tekst opublikowany na portalu ABC NIEPODLEGŁOŚĆ

Apolityczni naukowcy walczą z murem

Apolityczni naukowcy walczą z murem

 Polską opinię publiczną zelektryzował list środowiska naukowego do Komisji Europejskiej w sprawie budowy muru na granicy polsko-białoruskiej. Jak wiadomo, mur ten ma wyrosnąć, aby utrudnić dyktatorowi Łukaszence wojnę hybrydową z Polską poprzez organizację inwazji nachodźców z różnych krajów, głównie azjatyckich.

 List podpisało już ponad 1350 naukowców, zarówno z Polski, jak i z innych ośrodków naukowych, nie tylko europejskich, co wskazuje na sprawną organizację walki politycznej z decyzjami polskiego rządu, który ma być dyscyplinowany przez UE. Pozostawmy aspekty ekologiczne i obrony praw zwierząt do analizy specjalistom od ekologii (a nie aktywistom politycznym).

Zdumiewa za to brak działań w obronie praw ludzkich i obronie granic swoich terytoriów przed zorganizowaną inwazją innych cywilizacji. Ku jakiej cywilizacji zmierza świat akademicki? Odnosi się wrażenie, że chodzi mu głównie o likwidację cywilizacji łacińskiej, tej, która ten świat akademicki sformowała. Świat wszedł na drogę postępu i swoje fundamenty zamierza zniszczyć, m.in. pod pozorem troszczenia się o ekologię.

Wiele działań „proekologicznych” tak naprawdę ma bowiem cechy walki politycznej, walki o zarządzanie światem, na co wskazują metody walki z globalnym ociepleniem.

Niestety, świat akademicki jakoś nie potrafi walczyć z murem własnej obojętności wobec niszczenia nauki i naukowców odmiennie myślących. Nawet carowie rosyjscy tak nie działali: zsyłali co prawda swoich oponentów na Syberię, ale wspierali ich naukowe działania procywilizacyjne. Współczesny car Putin ma inną ideologię, ale ma też wielu zwolenników, także ze świata akademickiego, nie tylko polskiego. Podkreślające swoją apolityczność środowiska akademickie, całkiem niepożyteczni cywilizacyjnie idioci, odgrywają coraz większą rolę w realizacji polityki często nieludzkich dyktatorów.

Mogliby chociaż zwrócić uwagę na opinię Alberta Einsteina, że bez kultury etycznej nie ma ratunku dla ludzkości.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 9 lutego 2022 r.

Naukowcom wolno wszystko

Naukowcom wolno wszystko

Niedługo mogła się cieszyć babcia Filomena (pani Filomena Leszczyńska) z utarcia nosa „profesorom” (prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu), piszącym kłamstwa o Holokauście (książka: „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”).

Historycy mieli za swoje kłamstwa przeprosić, ale sąd apelacyjny uznał prawomocnie, że nie muszą, a weryfikowanie i podważanie tego, co napisali „profesorowie”, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi (sic!).

Podczas procesu doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych, i z tego zderzenia z triumfem wyszło prawo do wolności badań, ale nie wiadomo, dlaczego określanych „naukowymi”, skoro z nauką pisanie nieprawdy nie ma nic wspólnego.

Z tego przypadku wynika jasny wniosek, że sądy nie są odpowiednią instancją do rozstrzygania takich sporów, ani intelektualnie, ani moralnie. Nadzwyczajna kasta sądowa przenika się z nadzwyczajną kastą akademicką, a obie kasty podnoszą swoją autonomię i niezależność –taktownie nie dodając, że od prawdy – co skutkuje tym, że „dalej jest noc”, zarówno w sądownictwie, jak i w domenie akademickiej.

Naukowcy argumentują, że spory nie powinny być rozstrzygane przez sądy, lecz w ramach debaty, ale sami stronią od debat na niewygodne tematy i z niewygodnymi oponentami.

Tym samym odwieczna istota uniwersytetu całkiem zanika.

Wobec tego chyba potrzebny byłby odpowiedzialny przed narodem trybunał obywatelski, który by respektował podstawową wartość, jaką jest poszukiwanie i prezentowanie prawdy i jej ochronę przed autonomicznymi sądami i profesorami, którym się wydaje, że mogą wszystko.

Trzeba mieć na uwadze, że naukowcy pozbawieni kontroli społecznej mogą nie tylko wprowadzić autonomicznie niemal każdego do najwyższych organów decyzyjnych w sprawach nauki oraz zniszczyć każdego im niewygodnego, ale także w ramach swoich postępowych eksperymentów zagrozić ludzkości.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 25 sierpnia 2021 r.