Dlaczego akademicy nie oddają hołdu ofiarom Katynia

Dlaczego akademicy nie oddają hołdu ofiarom Katynia

13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – ważny dla zachowania pamięci narodowej o zagładzie elit II RP dokonanej przez sowieckich zbrodniarzy. W zbrodni katyńskiej ginęli policjanci i w uroczystościach oddających hołd ofiarom policjanci biorą udział. Ginęli też akademicy: studenci, pracownicy i wychowankowie uczelni, a jakoś przedstawicieli władz uczelni, uczelnianych komitetów pamięci nie widać wśród składających hołd ofiarom (na przykład w Krakowie).

Udział w uroczystościach jest bezpłatny, więc niedosyt finansów nie jest chyba przeszkodą. Szkoły też nie są należycie finansowane, a jednak w takich uroczystościach łatwiej zauważyć dziatwę szkolną, i to nieraz z odległych miejscowości, niż miejscowych akademików.

 Deficyt obecnych elit nieraz tłumaczymy ich zagładą przez zbrodniarzy niemieckich i sowieckich. Ilościowo te elity zostały jednak odtworzone, rzecz w tym, że podczas dziesiątków lat zniewolenia komunistycznego zostały tak przetworzone, że poziomem nie dorastają do elit II RP, a przy tym utraciły potrzebę zachowania w pamięci swoich poprzedników.

W Warszawie odbył się ostatnio Kongres Pamięci Narodowej, zwrócony szczególnie w kierunku młodzieży, aby pamięć o polskiej historii miała szansę przetrwać. Znakomity pomysł i piękna prezentacja sztafety pokoleń.

 Dobrze by było jednak tematykę kongresów rozszerzyć na domenę akademicką, bo to od akademików zależy, jaka będzie treść książek/podręczników historycznych i w jaki sposób zostaną uformowani nauczyciele historii. A w tej materii dobrze nie jest. Nadal mamy zafałszowane książki akademickie, i to zalecane do opanowania przez młodzież. Bez reakcji! Chyba nie jest uzasadnione narzekanie, że młodzi niewiele wiedzą o czasach komunistycznych, gdy na poziomie akademickim mamy wręcz unieważnianie komunizmu czy stanu wojennego. To przekłada się także na nieobecność akademików na wielu uroczystościach niezbędnych dla zachowania pamięci narodowej. Ale jak spowodować, aby akademicy brali przykład z młodych?

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 26 kwietnia 2023 r.

Akademicy z wyklętą przeszłością

Akademicy z wyklętą przeszłością

W marcu otaczamy szczególną pamięcią żołnierzy niezłomnych w walce o niepodległą Polskę, a wyklętych przez komunistycznych instalatorów systemu zniewolenia. Rzadko się jednak przypomina ówczesnych lub przyszłych akademików, którzy zaangażowali się w tej walce, gdy ogromna część elit skłaniała się ku współpracy przy budowie podobno najlepszego z systemów. W Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych na budynkach uczelnianych na ogół nie wiszą fl agi narodowe, władze akademickie nie składają kwiatów pod tablicami czy pomnikami pamięci akademików wyklętych. Na przykład w Krakowie jest tablica poświęcona pamięci ofiar procesu WiN/PSL z 1947 roku, do których należeli tak znani akademicy, jak: Karol Starmach, Karol Buczek, Henryk Münch, Eugeniusz Ralski. Tablica jest objęta niepamięcią władz rektorskich Krakowa, a przecież to rektorzy krakowskich uczelni przyczynili się do ich skazania.

 Częściej akademicy pamiętają o Zygmuncie Baumanie, który jako oficer KBW wsławił się ściganiem żołnierzy wyklętych. Natomiast Paweł Jasienica, wybitny historyk i adiutant sławnego „Łupaszki”, dowódcy V Brygady Wileńskiej AK, był represjonowany zarówno w czasach stalinowskich, jak i po odwilży, a do końca życia inwigilowany, także przez swoją żonę.

Żołnierzem III Wileńskiej Brygady AK, widocznym na słynnych zdjęciach w Turgielach z Romualdem Rajsem „Burym”, był Józef Surowiak „Bohdan”, późniejszy profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi (1975–19 81). Aresztowany przez bezpiekę w 1948 roku, więziony był do 1954 roku, ale w IPN jest jego teczka kandydata na TW i są podejrzenia, że mógł przyczynić się do aresztowania „Burego”.

Jako historyk wyklęty przeszedł do historii antymarksista Henryk Wereszycki, który w okresie odwilży z kolei pomógł w karierze akademickiej słynnemu kurierowi i konspiratorowi Wacławowi Felczakowi, przez kilka lat więzionemu w czasach stalinowskich. Natomiast akademicy, wyklęci przez reżim Jaruzelskiego, nie zawsze mogli liczyć na pomoc beneficjentów transformacji.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 1 marca 2023 .r.

Akademicy! A może na wieś po naukę?

Akademicy! A może na wieś po naukę?

W Polsce, w ogniu postępowej walki z mową nienawiści, brakiem tolerancji, nierównym traktowaniem itp., wykształceni z dużych miast, nasze elity, z wyższością, wręcz z pogardą wyrażają się o „zacofańcach” ze wsi stanowiących w przewadze elektorat PiS.

Porównanie obecnej wsi i jej mieszkańców z nadętymi wielkomiejskimi „elitami” wcale nie musi wypaść dla tych elit korzystnie.

Niedawno byłem w małej podkrakowskiej wsi, gdzie funkcjonuje Koło Gospodyń Wiejskich, w którym nie brak osób z wyższym, i to zagranicznym wykształceniem. Urodziwe gospodynie nie tylko potrafią przyrządzić smakowite potrawy, lecz także w czasach pandemii potrafiły zbudować ważny dla rejonu pomnik pamięci o bohaterstwie lotników z czasów II wojny światowej. Rzecz jasna, uroczystość odsłonięcia pomnika zaczynała się mszą św. z uczestniczeniem młodzieży ze sztandarami szkół niższych, co dla „elit” jest symbolem zacofania.

„Zacofane” gospodynie potrafią też znakomicie dokumentować wizualnie to, co robią, co wcale nie jest regułą w akademickim Krakowie, gdzie nieraz incognito, jako akademicka persona non grata, dokumentowałem społecznie spotkania akademików, a nawet ekscesy hunwejbinów w przestrzeni akademickiej.

 W akademickim Krakowie, rządzonym od 20 lat przez profesora, z udziałem elit akademickich, do tej pory nie udało się zbudować pomnika AK, mimo że w uroczystościach poświęcenia kamienia węgielnego (rok 2013!) brała udział nie tylko generalicja, lecz także cała plejada akademików z rektorami krakowskich uczelni. I co? Do tej pory nic.

Krakowskie elity nie zdołały przezwyciężyć plag, które same spowodowały swoją działalnością, i nadal mocują się ze swoimi słabościami i antypatriotycznymi skłonnościami.

Gdyby w Krakowie funkcjonowało takie Koło Gospodyń Wiejskiej, pomnik AK od dawna by już stał i odgrywał ważną rolę w edukacji patriotycznej. Niestety, w elitarnym Krakowie nie mamy KGW, tylko akademików, i to do niczego! Najwyższy czas, aby ruszyli na wieś po naukę.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 29 września 2021