W obronie naruszania autonomii uczelni ?

uj-logo

Środowisko akademickie jest bardzo czule na punkcie autonomii szkół wyższych. Nie bez przyczyny. W czasach komunistycznych autonomia uczelni nie do końca była respektowana a często poważnie naruszana.

Komuniści musieli zdobyć władzę nad umysłami, a to przy zachowaniu autonomii nie było możliwe, bo jak pogodzić system totalitarny z systemem autonomicznym ?

Poprzez kolejne ustawy i dyrektywy, idące od komitetu centralnego, komuniści starali się mieć władzę decydującą nad nie zawsze posłusznymi kadrami akademickimi.

Do oceniania kadry wprowadzono kryteria postawy politycznej, lub dla ukrycia istoty rzeczy – obywatelskiej czy moralno-etycznej. Nie były to kryteria całkiem mgliste, bo aprobata dla komunizmu to była postawa etyczna – słuszna, a dezaprobata – niesłuszna. I to były kryteria jasne co wielokrotnie w historii szkolnictwa wyższego PRL stosowano.

Nie zawsze to wystarczało i kiedy rozum całkiem zawodził trzeba było odwoływać się do pałki i napadów ‚marsjan’ na wyższe uczelnie, jak to miało miejsce w 68 r.

Protesty przeciwko naruszaniu autonomii na nic się nie zdały, obsadzono stanowiska na uczelniach przez tych, którzy byli autonomiczni od szukania prawdy a uzależnieni od szukania trampoliny do szybkich karier.

W latach 80-tych marsjanie nie atakowali uczelni, ale mieli tam liczne przyczółki w postaci aktywu PZPR – jawnych współpracowników, także wydajnych tajnych współpracowników (TW) , kontakty operacyjne i służbowe itd. Dało się utrzymać w ryzach narastający ferment, choć nie do końca.

Zamiast jawnie gwałcić autonomię wymyślono aby gwałt został zadawany po cichu i dokonany rękoma samych uczonych.

Tych co gwałcić nie chcieli pousuwano zawczasu ze stanowisk a pozostali, oczywiście dla dobra uczelni i nauki, wzięli się za weryfikowanie pod batutą junty jaruzelskiej.

Mieli zrazu do pomocy komisarzy, ale potem i to nie było potrzebne. W końcu – Polak potrafi, a co dopiero Polak akademicki.

W latach 80-tych ok. 1500 nieetycznych pracowników akademickich poszło na bruk, aby nabyć bardziej etycznej postawy. Czasem na bruk poszły też ich zbiory naukowe, których nie przejęto, bo kto by rozumiał jaką one mają wartość i do czego mogą służyć. Pozostałość akademicka swoim rozumem, czy raczej jego brakiem, tego nie ogarniała.

Wydawać by się mogło, że po odzyskaniu niepodległości, pełnej suwerenności, autonomii jak się patrzy, świat akademicki spojrzy na to co było i ustosunkuje się do szkód, które uczyniono.

Jednak do tej pory te szkody nie zostały nawet oszacowane, a szczególnie szanowane autorytety akademickie twierdzą , że per saldo to było korzystne. Pod okiem junty przejrzano bowiem kadry pod każdym kątem, także tam gdzie wcześniej wzrok nie sięgał.

Raport komisji UJ do rozpoznania działań represyjnych w czasach PRL, w swej wersji upublicznionej na okoliczność niezłomnej walki z ‚szaleństwem’ lustracyjnym, czyli jak twierdzono z naruszaniem autonomii uczelni, o dziwo stanowi przykład heroicznej wręcz obrony tej autonomii naruszania w czasach panowania junty jaruzelskiej. Jasne, że raport ten nie jest dostępny do tej pory w archiwach i pisać na ten ten temat nie wolno..

Szef tejże Komisji – Jerzy Wyrozumski – jasno pisze o weryfikacji ‚wojennej’ – generalnie można powiedzieć, że ten całościowy przegląd był per saldo nawet korzystny”. Niestety nie podaje dla kogo ? Dla tych co wyrzucono na bruk ? Czy dla beneficjentów negatywnej selekcji kadr tak skrupulatnie prowadzonej przez zdeprawowane gremia akademickie ?

Poziom cynizmu w takim stwierdzeniu nie daje się opisać w zwykłych słowach,. Słów brakuje. Ale kogo to obchodzi ? Kto reaguje ?

A niby kto ma reagować skoro tych co reagowali pousuwano ? Przy zachowaniu pełnej autonomii od przyzwoitości !

Ci co pozostali widzą za zasadne jedynie heroicznie bronić naruszania autonomii w czasach reżimowych, bo dobrze na tym wyszli i nadal chcą tak iść bo im z tym wygodnie. A kto przeszkadza im maszerować do celu krokiem statecznym i dostojnym narusza tylko ich

dobra nabyte i winien zniknąć z pola widzenia i słyszenia.

A więc jeśli chcemy coś znaczyć na uczelniach –

BROŃMY WOLNOŚCI do NARUSZANIA ‚AUTONOMII’

i.