Akademicy w swym żywiole

Akademicy w swym żywiole

Akademicy nie darzyli sympatią poprzedniej władzy. Nową przyjęli z nadzieją, a nawet z entuzjazmem, i okazują jej wsparcie. Wyróżniają się w tym kadry prawnicze. Postulują wręcz zamianę konstytucyjnych władz ustawodawczych na władze uchwałodawcze, aby – bez długotrwałych, nieraz niepewnych procedur – wprowadzać system praworządny, tzn. taki, jaki się obecnej władzy podoba. Wola suwerena ma w tych poczynaniach znaczenie drugorzędne albo nie ma znaczenia. Ostatnio liderem takich poczynań okazał się prof. Andrzej Zoll, przez lata związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, kiedyś człowiek Solidarności, piastujący w III RP liczne funkcje w organach prawnych, znawca prawa karnego, który całkowicie uniezależnił się od litery, a przede wszystkim ducha prawa. Zresztą przed laty do tego się przygotował i jako Rzecznik Praw Obywatelskich wcielał się w rolę Piłata, umywając ręce od poczynań swej uczelni i swego przełożonego pełniącego funkcję rektora. Wiedział, co robi, bo RPO się bywa, a profesorem się jest dożywotnio (w każdym razie do tego roku). W swych poczynaniach ma wsparcie swych kolegów i współpracowników. Inaczej zorientowani politycznie są tylko niektórzy profesorowie prawa, jak Jan Majchrowski, który już wcześniej wycofał się z Sądu Najwyższego, a obecnie apeluje, aby w swych działaniach prawnicy kierowali się wartościami. Z kolei obywateli wręcz podburza – o zgrozo – aby ci robili to, co do nich należy. Bo tylko wtedy będziemy mieli normalne sądownictwo i normalne państwo. Gdyby obywatele stali się naprawdę obywatelami, biorąc sprawy swojego państwa we własne ręce, to przecież obecna władza byłaby zmieciona ze sceny politycznej. Niestety, mimo wspaniałych tradycji Solidarności wielu utraciło pamięć albo ideały zamieniło na kasę. A młodzi jeszcze nie zdołali się nauczyć rozróżniania prawdy od kłamstwa, dobra od zła i dają się wpuszczać w maliny. Dopóki akademicy nie będą robić, co do nich należy, nie wrócą do zapomnianych idei uniwersytetu, nie będziemy mieli odpowiedzialnych za Polskę elit i zorientowanego na wartości młodego pokolenia.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska, 28 lutego 2024 r.

Polityka pod jagiellońską lupą

Polityka pod jagiellońską lupą

Klub Jagielloński wziął pod swoją lupę politykę państwa, nie omijając polityki akademickiej, słusznie mając na uwadze, że rozwój Polski wiedzie przez silną naukę.

W opinii Klubu obecna polityka nie gwarantuje wzmocnienia siły nauki tak, aby ta przekładała się na rozwój Polski. Ocenili resort ministra Czarnka na 2+, co jest oceną niezadowalającą dla obywateli, ale warto się nad nią pochylić i zastanowić się, czy jest ona zasadna. Nie jest to hejt, tak bardzo popularny w naszym życiu publicznym, mający na celu unieważnienie kogoś lub czegoś, lecz merytoryczny raport usiłujących działać na rzecz naprawy państwa i domeny akademickiej oraz szukających – mniej lub bardziej skutecznie – jej słabości. Merytorycznie oceniając jego tezy, trudno by było go jednak ocenić na więcej niż 3–. Raport nie analizuje stanu fundamentów systemu akademickiego, a te decydują o jego funkcjonowaniu. Klub nie proponuje ich naprawy, zatem te działania nie mogą być skuteczne, podobnie jak już ponad 30 lat trwające ruchy naprawcze na szczeblach rządowych. Silny nacisk położony jest na kiepski stan finansów, czyli podobnie jak w ocenach rektorów, którzy wynagradzani są nieprzeciętnie, nawet jak ich uczelnie chylą się ku upadkowi, tak intelektualnemu, jak i moralnemu.

Klub krytykuje zasadnie metody ewaluacji naukowej ze względu na wady konstrukcyjne pozwalające na bezpośrednie działania ministra (zmiany punktacji czasopism) i powodujące, że podmioty kiepskie mogą wypadać dobrze. Taka ewaluacja nie wskazuje na wysoką jakość badań podmiotów wysoko ocenianych ani nie prowadzi do wzrostu rangi stopni naukowych. Klub podnosi, że „uczelnie mają problemy z odtwarzaniem kadr naukowych”, bo nie ma chętnych do pracy na uczelniach ani do szkół doktorskich. Raport nie zauważa, że jeśli chodzi o liczbę kadr akademickich, jesteśmy potęgą – piąte miejsce w Europie – a wadliwa polityka i postawa środowiska akademickiego przez dziesiątki lat chroniły domenę przed powrotami naukowców z zagranicy czy z sektorów poza-akademickich.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 12 kwietnia 2023 r.

Apolityczni naukowcy walczą z murem

Apolityczni naukowcy walczą z murem

 Polską opinię publiczną zelektryzował list środowiska naukowego do Komisji Europejskiej w sprawie budowy muru na granicy polsko-białoruskiej. Jak wiadomo, mur ten ma wyrosnąć, aby utrudnić dyktatorowi Łukaszence wojnę hybrydową z Polską poprzez organizację inwazji nachodźców z różnych krajów, głównie azjatyckich.

 List podpisało już ponad 1350 naukowców, zarówno z Polski, jak i z innych ośrodków naukowych, nie tylko europejskich, co wskazuje na sprawną organizację walki politycznej z decyzjami polskiego rządu, który ma być dyscyplinowany przez UE. Pozostawmy aspekty ekologiczne i obrony praw zwierząt do analizy specjalistom od ekologii (a nie aktywistom politycznym).

Zdumiewa za to brak działań w obronie praw ludzkich i obronie granic swoich terytoriów przed zorganizowaną inwazją innych cywilizacji. Ku jakiej cywilizacji zmierza świat akademicki? Odnosi się wrażenie, że chodzi mu głównie o likwidację cywilizacji łacińskiej, tej, która ten świat akademicki sformowała. Świat wszedł na drogę postępu i swoje fundamenty zamierza zniszczyć, m.in. pod pozorem troszczenia się o ekologię.

Wiele działań „proekologicznych” tak naprawdę ma bowiem cechy walki politycznej, walki o zarządzanie światem, na co wskazują metody walki z globalnym ociepleniem.

Niestety, świat akademicki jakoś nie potrafi walczyć z murem własnej obojętności wobec niszczenia nauki i naukowców odmiennie myślących. Nawet carowie rosyjscy tak nie działali: zsyłali co prawda swoich oponentów na Syberię, ale wspierali ich naukowe działania procywilizacyjne. Współczesny car Putin ma inną ideologię, ale ma też wielu zwolenników, także ze świata akademickiego, nie tylko polskiego. Podkreślające swoją apolityczność środowiska akademickie, całkiem niepożyteczni cywilizacyjnie idioci, odgrywają coraz większą rolę w realizacji polityki często nieludzkich dyktatorów.

Mogliby chociaż zwrócić uwagę na opinię Alberta Einsteina, że bez kultury etycznej nie ma ratunku dla ludzkości.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 9 lutego 2022 r.