Polsko-chińska kompatybilność akademicka

p-ch

Polsko-chińska kompatybilność akademicka

Na niezalezna.pl ukazał się tekst Komunistyczna Partia Chin sprawdza tzw. ideologiczną czystość na wielu uczelniach w Państwie Środka.[ http://niezalezna.pl/94876-piora-mozgi-studentom-i-wyrzucaja-wykladowcow-ideologiczna-czystosc-na-uczelniach] nawiązujący do oryginalnego tekstu zamieszczonego w znanym czasopiśmie angielskim The Chronicle of Higher Education [China Seeks Tighter Ideological Control of Its Top Universities –  http://www.chronicle.com/article/China-Seeks-Tighter/239364?cid=wcontentgrid_433_5] o ideologicznej kontroli czołowych uniwersytetów chińskich.

Fragmenty tekstu bynajmniej nie są szokujące dla czytelnika znającego jako tako realia akademickie w krajach komunistycznych, czy nawet post- komunistycznych, np. w PRL i PRL bis.

Czytajmy zatem:

Carl Minzner uważa, że studenci, naukowcy i wykładowcy na chińskich uniwersytetach ulegają silnej autocenzurze.– Ludzie bardziej uważają na to, co mówią i publikują. Instytucje same zdają sobie sprawę, jakiego rodzaju konferencje lub prace naukowe mogą się okazać „niewłaściwe”. Autocenzura zaczyna przenikać uczelnie w znacznie silniejszy sposób niż jeszcze kilka lat temu – mówi amerykański ekspert.”

A czy ta opinia nie byłaby słuszna w odniesieniu do polskich uczelni, tak w czasach PRLu, jak i w czasach III RP, właściwie do dnia dzisiejszego ?

W czasach PRLu istniał urząd cenzury na Mysiej, ale nie zawsze musiał ingerować, ze względu na autocenzurę bardziej pojętnych środowisk, takich jak środowisko akademickie. Dziś formalnie cenzury nie ma, ale autocenzura ma się dobrze. [https://blogjw.wordpress.com/2017/01/07/kneblowanie-prawdy-czyli-cenzura-na-mysiej-a-cenzura-na-golebiej/].

Aby być na etacie, otrzymywać granty, mieć szanse na wyjazdy zagraniczne, współpracę, trzeba uważać na to co się mówi i co się publikuje. Tematów tabu jest mnóstwo, a największym tabu jest mówienie i publikowanie o systemie akademickim, jego patologiach, o historii najnowszej uniwersytetów, które najczęściej się kończą na roku 1968 i nie wnikają w czasy późniejsze. Nie wiadomo co się później działo.

W nielicznych dziełach coś o tym się pisze, ale tak, żeby pokazać, że mimo kontroli ze strony komunistycznej władzy, uczelnie przeszły przez ten okres bezstratnie, tak jak Mojżesz przez Może Czerwone ! I niechby ktoś chciał poznać jak było naprawdę – grantu nie dostanie, a o etacie może sobie tylko pomarzyć.[ np. https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/polska-akademia-umiejetnosci-a-czarna-ksiega-komunizmu/ ].

I to jest stały obraz okresu tzw. Wolnej Polski, po tzw. okresie transformacji, która np. wolności wykładania wyrzuconym wykładowcom nie przywróciła i nie ma najmniejszego zamiaru.

Czytamy „Ponadto chińscy naukowcy są zwalniani z uczelni, jeśli przedstawią nieodpowiednie polityczne stanowisko.” – To obraz jak z okresu czystek w PRL, które jednak na wielu uczelniach nie zostały przez najtęższe głowy historyczne zidentyfikowane, bo lepiej ocalić jest głowę, niż czystki zidentyfikować i je rzetelnie udokumentować/opisać. [np. https://blogjw.wordpress.com/2016/12/03/wielka-czystka-pamieci-po-wielkiej-czystce-akademickiej/]

Zatem mędrcy akademiccy takich nieodpowiednich politycznie stanowisk badawczych na uczelniach nie prezentują, a wybierają chowanie głowy w piasek – czyli, jak zwykle mówię – wybierają życie z podręczną strusiówką (piaskownicą). I takim nawet do głowy nie przychodzi, aby ten stan zmienić. No bo co może przyjść do głowy schowanej w piasku ?

Czytamy też: „Cały czas powraca też sprawa działalności agentów na uczelniach.”

No a czy u nas nie powraca ? Formalnie agenci na uczelniach polskich już nie działają, ale wiadomo, że działali, czy to tajnie, czy też jawnie w czasach PRLu i rozpoznanie ich działalności jest znikome w skali Polski akademickiej. [https://lustronauki.wordpress.com/].

W obliczu zagrożenia ujawnienia agentów tajnych, przed 10 laty środowisko zazwyczaj tchórzliwe i nie solidarne, odważnie i solidarnie zorganizowało bunt antylustracyjny.

Ujawnieni – mimo to – tajni współpracownicy systemu kłamstwa, na ogół na uczelniach pozostali, bo nie uznano, że mogą negatywnie wpływać na młodzież akademicką, w przeciwieństwie do tych, którzy w czasach PRL ani tajnymi, ani jawnymi współpracownikami być nie chcieli i zostali z uczelni w ramach politycznej lustracji/weryfikacji kadr pousuwani, jako stanowiący zagrożenie dla uczelni i mający negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką.

I nie znaleźli się tacy odważni, którzy by postulowali, aby takich na uczelnie przywrócić w czasach Wolnej Polski ! I najlepiej to obrazuje jaki to element na uczelniach pozostał po tych czystkach !

Jawni współpracownicy systemu kłamstwa na ogół są utajniani do dnia dzisiejszego i nawet ci, którzy mają odwagę ujawniać tajnych współpracowników, nie mają odwagi ujawniać jawnych !

Nie bez przyczyny uznano, że akademicki system chiński i polski są kompatybilne i podpisywane są obustronne, państwowe umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów ukończenia studiów i tytułów zawodowych w szkolnictwie wyższym. [ Dyplomy z Polski i Chin będą wzajemnie uznawalne, poniedziałek, 20 czerwca 2016 – http://www.nauka.gov.pl/aktualnosci-ministerstwo/dyplomy-z-polski-i-chin-beda-wzajemnie-uznawalne.html].

Od lat organizowane są wyjazdy polskich decydentów akademickich dla nawiązywania ścisłej współpracy z uczelniami chińskimi. [https://blogjw.wordpress.com/2013/08/23/chinczycy-remedium-na-niz-demograficzny-w-polsce-a-co-z-polakami/]. 

Polska dysponuje znakomitymi nieruchomościami akademickimi, które trudno zapełnić polskimi studentami, bo tych jest coraz mniej – bo mamy niż demograficzny, a wielu studentów uchodzi z naszego raju akademickiego serwującego dyplomy bez wartości w ramach znakomicie funkcjonującej korporacji oszukujących i oszukiwanych na drodze do uzyskania lipnych dyplomów i tytułów.

Chińska populacja jest za to liczna i te polskie, akademickie nieruchomości można by nimi zapełnić, choć do tej pory i z tym są problemy.

Wśród zagranicznych studentów w Polsce mamy tylko kilkuset z Chin, co chyba nie przekracza liczby uczestników polskich delegacji do zaprzyjaźnionego kraju komunistycznego. Same piękne nieruchomości widocznie nie są wystarczającą atrakcją do studiowania w Polsce, nawet dla studentów z krajów kompatybilnych.

Jak rektorzy UJ realizowali postulaty SB

Jak rektorzy UJ realizowali postulaty SB

( i co z tego wynika dla dzisiejszego UJ)

W książce – Piotr Franaszek, „Jagiellończyk”. Działania Służby Bezpieczeństwa wobec Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach osiemdziesiątych XX w., Kraków 2012 czytamy na s. 206 ‚MSW w latach 80-tych postulowało doskonalenie współdziałania władz UJ z SB w celu eliminowania nauczycieli akademickich negatywnie oddziaływujących na środowisko studenckie.’ Niestety nie czytamy jak z tego postulatu władze UJ się wywiązały. Na ten temat – cisza, ale są informacje o tym jak np. rektor A. Koj niezłomnie stawał wobec PZPR na gruncie zachowania autonomii uczelni co spopularyzowano w wysokonakładowym Uważam Rze (‚Jak bezpieka chroniła ‚ Jagiellończyka’ – Ewa Łosińska Uważam Rze nr 41 (88) 2012) . O tym jak stawał ramię w ramię z PZPR przeciwko niewygodnym pracownikom i realizował postulaty SB, mając za nic Powszechną Deklarację Praw Człowieka ( Powszechna Deklaracja Praw Człowieka nie za bardzo powszechna) – ani słowa. Badań nie robiono ?

Kiedyś I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka niezłomnie stawał wobec groźby interwencji radzieckiej, ale postulaty radzieckie przez lata wdrażał w budowanie PRLu. O tym co nieco wiemy i badacze się tym zajmują.

Gorzej jeśli chodzi o budowanie socjalistycznych uniwersytetów, a w szczególności Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pisał o tym co prawda Karol Estreicher w swych pamiętnikach, (UJ za rektora Mieczysława Karasia, czyli zamiana Uniwersytetu Jagiellońskiego w Instytut Propagandowy Polskich Komunistów. ) ale niezależne badania nad tym okresem są tematem tabu, więc mamy jedynie wyniki badań naukowców zależnych. Ci, wielu zależności po prostu nie wykazują, po prostu pomijają, a niezależnych do druku, a choćby do wypowiedzi – nie dopuszczają.

W książce Jagiellończyk” nie ma mowy o politycznej weryfikacji kadr akademickich w r. 1986 (http://lustronauki.wordpress.com/category/weryfikacja-kadr/) prowadzonej przez władze uczelni pod batutą PZPR i SB, po wcześniejszym zmodyfikowaniu ustawy o szkolnictwie wyższym, tak aby ta batuta skutecznie wyznaczała tempo, rytm, takt i zachowanie akademickiej orkiestry.

O tym , że ówczesny prorektor UJ – Aleksander Koj ( Aleksander Koj – trzykrotny rektor UJ, cierpiący na amnezję, jakoś nie dąży do poznania prawdy o rugach akademickich w PRL – w czym ma swój udział, tak jak nie dążył po poznania łamania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka’ na UJ, w którego kierowaniu miał swój udział) tą orkiestrą uniwersytecką dyrygował, według esbeckiej/ partyjnej partytury – ani słowa. (List w sprawie weryfikacji kadr akademickich UJ w 1986 r.).

A przecież ‚MSW w latach 80-tych postulowało doskonalenie współdziałania władz UJ z SB w celu eliminowania nauczycieli akademickich negatywnie oddziaływujących na środowisko studenckie.’ i w wyniku tej weryfikacji kadr eliminowano nauczycieli akademickich z esbeckiego paragrafu negatywnego oddziaływania na środowisko studenckie. Tak pisano na uczelni w opiniach wystawianych relegowanym z uczelni (tak u mnie stoi jak byk napisane !) SB postulowała – władze UJ posłusznie postulaty realizowały, rzecz jasna dla zachowania autonomii uczelni ! dla ratowania substancji uniwersytetu i generalnie – dla dobra całej postępowej ludzkości.

Do dnia dzisiejszego nie wiadomo z czego te komisje opiniotwórcze się składały, jak swe opinie uzasadniały, dokumentowały. Nic, cisza. Czas mija, teczki w sejfach- dla dobra relegowanego i z racji autonomii uniwersyteckiej – niedostępne ! strażnicy teczek finansowani z kieszeni podatnika,gloryfikowani przez lud pracujący (a nawet bezrobotny).

Nazwiska członków komisji, które w tak heroiczny sposób ocaliły uczelnie przed zagrożeniem ze strony uczących myślenia i to krytycznego, nonkonformistów, negatywnie wpływających na młodzież – nieznane, mimo upływu lat, a nawet wieków ! Mocno zastanawia dlaczego do tej pory nie ma pomnika tych komisji, czy choćby tablicy dziękczynnej uwieczniającej ich szlachetne i zbawienne dla UJ – dokonania. Czy nie jest to dyskryminacja, czy karygodne zaniedbanie ?

Najwyższy czas aby ten błąd naprawić !

Dzięki nim UJ przecież został ocalony do dnia dzisiejszego od myślenia i krytycyzmu (chyba, że to ma miejsce w konspiracji, czy na receptę), konformizm dzięki nim panuje  niepodzielnie, a kontakt operacyjny ‚ Zebu’ wszystko kontroluje co by na łamach Alma Mater mogło się ukazać. Pełnia szczęścia, no i zapewniona, właściwa dla socjalistycznej uczelni, postawa obywatelska i etyka beneficjentów symbiotycznych poczynań PZPR-SB- władze uczelni.

No więc jak ? Będą tablice pamięci o tych komisjach weryfikujących, realizujących postulaty SB i PZPR także, – czy nie będą ? Materiałów brakuje ? Dostarczymy ! Miejsca nie ma ? Udostępnimy !

Jak postawa rektora/komisji była nieugięta, to i tablice nie powinny się ugiąć pod ciężarem prawdy.

Prawda winna dominować na uniwersytecie, bo inaczej uniwersytetu nie ma, a tylko atrapa bez wartości.

Czyżby UJ był nadal pod dominacją Petersburga ?

https://blogjw.wordpress.com/2012/10/17/klamstwo-jest-czynem-obywatelskim-prawda-konspiracja/

– gdzie prawda to wróg !

Tak to wygląda i w 2012 r. bo mówiących prawdę na UJ traktuje się jako wrogów i to nie tylko dla UJ, ale dla całego środowiska. Tak tak. U schyłku PRL Ob. Koj uznał mnie za osobnika stanowiącego zagrożenie dla UJ, a w III RP władze uczelni ogłosiły najwyższy stopień zagrożenia z mojej strony i to dla całego środowiska akademickiego – zagrożonego poznaniem prawdy !

Tak to postulaty SB z czasów PRL realizowane są w III RP i to z powodzeniem ! Ale w książkach o tym – ani słowa.

Kochani – z samych książek prawdy się nie dowiecie, czytajcie choćby Lustro nauki (http://lustronauki.wordpress.com/) ( w którym beneficjenci systemu przeglądać się nie chcą) , czy mój nonkonformistyczny blog (https://blogjw.wordpress.com/) (omijany  szerokim łukiem przez konformistów) bo i sam sąd kiedyś uznał, że zawarta tam prawda sama się broni. Ja jednak myślę, że prawda sama się nie obroni w przestrzeni publicznej jeśli ta będzie zdominowana przez dziedzictwo Petersburga.

Podzielam pogląd B. Wildsteina, że ‚III RP to świat na opak. Dranie uchodzą za autorytety etyczne, cynicy za moralistów, zdrajcy za bohaterów’ http://wpolityce.pl/artykuly/38870-wildstein-dla-wpolitycepl-smolenska-obsesja i ta opinia dotyczy też opacznego UJ jaki został uformowany/zdeformowany w PRL w ramach symbiozy PZPR-SB – nomenklaturowe władze uczelni i z tej symbiozy do tej pory się nie wyzwolił .

Nie ma siły, ani nawet woli, aby doszło do wyzwolenia tej wzorcowej dla innych uczelni. Będzie gnić w niewoli (moralnej i intelektualnej), ukrywać prawdę, fabrykować kłamstwa, niszczyć pamięć, potępiać wszelkich wrogów kłamstwa, cynizmu, kolaboracji.

Czy ktoś pomoże UJ aby się wybił na akademicką niepodległość ?

Skoro współpracował z SB, to nie wpływał negatywnie na młodzież akademicką

sokrates

Sokrates negatywnie wpływający na młodzież

No i rektor UMK – prof. Andrzej Radzimiński zadecydował, że Prof. Andrzej Kus, współpracujący ze Służbą Bezpieczeństwa przez 17 lat, pozostanie na stanowisku dyrektora Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu.

Na uczelniach   zgodnie z ustawą i statutami uczelni mogą pracować jedynie ci, którzy wykazują odpowiedni poziom etyczny. Widocznie rektor zdecydował, że dotychczasowy rektor taki poziom wykazuje.

Zresztą jak wykazują wytwarzane przez SB i PZPR materiały, właśnie te żyjące – przez długi czas – ze sobą i z władzami uczelni w symbiozie organizacje bardzo dbały o właściwą postawę etyczno-moralną szczególnie wśród pracowników uczelni i czyściły uczelnie wielokrotnie aby właściwa postawa została osiągnięta.

Ci, którzy właściwego poziomu etycznego nie zdołali osiągnąć,na drodze weryfikacji lat 80-tych ( lub wcześniejszych) uczelnie musiały opuścić.

Standardowo zarzucano im negatywny wpływ na młodzież akademicką.

Dyrektor CA UMK współpracując z SB przez 17 lat w sposób oczywisty nie mógł negatywnie wpływać na młodzież akademicką i dla tego systemu był osobą cenną, i jak widać mimo rzekomej transformacji ustrojowej pozostał cenny do dnia dzisiejszego.

Co innego ci co zostali wyrejestrowani z systemu, co z SB, ani z PZPR współpracować nie chcieli ! Tych żaden rektor nie zaakceptuje ! Pies z kulawą nogą nie wesprze, a co najwyżej dowali jeszcze akademicką maczugą ! lub przynajmniej zakrzyknie – Milcz Waść, skoro cię załatwili ! Nie trzeba było być frajerem!

Bo taki jest (pół)światek akademicki !