Reformowanie ?

 

Reformowanie ?

Ostatnio cała Polska reformuje naukę i szkolnictwo wyższe. Jak się okazało, że polskie uczelnie kiepsko stoją w rankingu chinskim (szanghajskim), najpierw ranking zdyskredytowano jako mało wiarygodny, a następnie podjęto działania aby sprostać jego wymaganiom. Ranking ten preferuje uczelnie wielkie, więc hasło reformy samo się narzuca „Uczelnie łączcie się”.

I tak się historia kołem toczy. Pod wplywem sowietów w ramach budowy PRL rozparcelowano polskie uczelnie na małe szkółki aby proletariat miał ułatwione zadanie a po latach Chińczycy stymulują integrację uczelni. Starsi pamiętają – tylko w Chińczykach nadzieja ! I coś jest na rzeczy – po latach .

Inny aspekt reformowania to kariera akademicka, ale z tym jest inaczej. Głównym punktem scieżki kariery jest u nas habilitacja – do czasu politruka Sokorskiego (zarządzanie nauką poprzez zcentralizowaną habilitację !) – stanowiąca główne narzędzie zapewnienia prawomyślności (chociaż raczej na rzecz lewomyślności) akademickiej.

PRL upadł, ale nie w nauce ! gdzie mimo reform pozostało po staremu i tak ma pozostać mimo dalszych reform.

Rektorzy intensywanie pracują nad zmianami pod haslem Trzeba utrzymać istniejącą ścieżkę kariery”.

W więc wszystko w normie. Kolejna reforma ma zapewnieć status quo dla beneficjentów PRL ! Kto ma w końcu rozdawać karty jak nie najlepsi z najlepszych ?! wyselekcjonowani starannie na drodze symbiotycznych oddziaływań PZPR-SB-władze uczelni, które do tej pory mimo upadku PZPR i SB jak najbardziej funkcjonują, o czym wielokrotnie można się było przekonać.

Towarzysze i tajni wspólpracownicy nie mają trudności w utrzymaniu się na etatach akademickich, mimo czystek akademickich, ktore ich nie objęły bo przecież to oni je przeprowadzali.

Co więcej można znaleźć architektów akademickiej polityki kadrowej w latach 80-tych którzy mimo, że tylko obdarzeni tytułem mgr ! za zasługi zapewne wchodzą w skład zespołów naukowych ( z profesorami, a jakże) nawet w takiej niszczonej w PRL instytucji jak Polska Akademia Umiejętności.

Ci, którzy zdobywali/ają stopnie według systemu sowieckiego nadal w naszym systemie nie mają problemów. Mimo wejścia do UE, w nauce pozostaliśmy w dawnym bloku.

Inaczej jeśli ktoś rozwijał się naukowo na Zachodzie. Wtedy jest gorzej. Jak się nie wyrzeknie polskiego obywatelstwa, to bez habilitacji na polskiej uczelni profesorem nie będzie !

Zwolennicy utrzymania u nas habilitacji argumentują – nie tylko o u nas jest habilitacja, są też inne kraje gdzie jet hab, a nawet są takie, które hablitację wprowadzają jak np. Francja. Fakt, że we Francji można (choć nie jest to konieczne) habilitacja (habilitation a diriger des recherches), ale nie jest to stopień tylko dyplom.

Jako argument za hablitacją w Polsce Francję się przywołuje na porządku dziennym, ale gorzej jeśli ktoś z takim habilitacyjnym dyplomem chciałby się zatrudnić w Polsce na stanowisku obłożonym restrykcją habilitacyjną. Nie ma szans ! Polska takiego poziomu nie akceptuje.

Fakt – wszystkie rankingi ( bez względu na metodykę) pokazują, że jesteśmy kopciuszkiem – czyli potęgą habiltacyjną, ale mizerią naukową . Głosy reformatorów (na szczęście nie wszystkich) są jasne – tylko habilitacja nas trzyma na poziomie ! Fakt niezaprzeczalny ( trzeba tylko dodac – na poziomie kopciuszkowym !).

Zniesienie habilitacji z radykalnymi zmianami innych parametrów systemowych – rzecz jasna – mogłoby otworzyć polski rynekj naukowy na Polaków (i nie tylko) uformowanych w systemie nie sowieckim, tylko burżuazyjnym czyli wstecznym – gdzieś na Harvardach, Oxfordach, Sorbonach .

I co wtedy ? Jaki byłby los obecnych wieloetatowców, których nikt nie może zastąpić ? Jaki będą mieć argument aby uprawiać fikcję edukacyjną, pozoranctwo naukowe, skoro tamci by ich mogli zastąpić ? . A tak argument jest jasny – wieloetatowość musi pozostać – bo nie ma wykładowców !

I nie daj Boże aby tacy się na horyzoncie pojawili. Litości dla takich nie będzie !