Utracona wiarygodność

Utracona wiarygodność

Naukowiec to zawód zaufania społecznego, stąd wiarygodność winna być imperatywem moralnym każdego członka domeny akademickiej. Dawniej uczony, profesor, cieszył się szczególnym prestiżem społecznym. Stanowił elitę i jednocześnie prowadził działalność na rzecz rozwoju elit, nie tylko akademickich, lecz także gospodarczych, politycznych, kulturalnych… Od lat, nie tylko w Polsce, uniwersytet jest w kryzysie, a ludzie nauki, mimo wspaniałych osiągnięć nauki, tracą na prestiżu. Wzrostowi liczebnemu ludzi utytułowanych towarzyszy zanik fanatyków nauki i poszukiwaczy prawdy wypieranych przez fanatyków karier, co zauważył już 90 lat temu profesor Kazimierz Twardowski w słynnej mowie „O dostojeństwie Uniwersytetu”: „Komuż bowiem naprawdę na tej obiektywnej prawdzie zależy? Kole ona w oczy, staje na przeszkodzie niezmiernie licznym dążeniom, które mogą swoje cele osiągać tylko pod tym warunkiem, że starannie będą prawdę omijały”.

Odnosi się wrażenie, że dzisiejsze uniwersytety przestały sobie zawracać głowę poszukiwaniem prawdy, przekształcając się w fabryki dyplomów i tytułów często od prawdy niezależnych. W formalnych karierach naukowych dużą rolę odgrywają kryteria pozamerytoryczne, a największe nawet brednie emitowane w mediach oraz w pracach „naukowych” przez etatowych ludzi nauki nie wykluczają ich ze środowiska „uczonych”.

Nieuczciwość, nierzetelność naukowa dotyczy wszystkich szczebli domeny akademickiej – od studenta do profesora. Częściej z domeny wykluczani są ci, którzy są zorientowani na uczciwość w nauce i ujawniają patologie, plagiaty, oszustwa, nierzetelności wysoce utytułowanych, niż ci, którzy je popełniają. Nie ma skutecznych mechanizmów samokontroli środowiska naukowego, co prowadzi do utraty wiarygodności nawet najwyżej utytułowanych naukowców. Nieposłuszeństwo w myśleniu, co prof. S. Ossowski uważał za zawodowy obowiązek uczonego, zastąpiono abdykacją z krytycznego, nonkonformistycznego myślenia, a merytoryczną krytykę zastąpiono personalnym hejtem.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 22 listopada 2023 r.

Kogo doskonalić?

Kogo doskonalić?

To, że mamy do czynienia z kryzysem uniwersytetu, dociera do społeczeństwa, które finansuje uniwersytety z przekonaniem, że służą one dobru ogółu, odkrywaniu i przekazywaniu prawdy. To przekonanie bywa jednak zawodne wobec coraz częstszej abdykacji uniwersytetów z poszukiwania prawdy na rzecz zdobywania coraz wyższych szczebli drabiny akademickiej, w czym prawda nieraz przeszkadza.

Takie uniwersytety nie są placówkami dobrymi i wymagają naprawy, na co wskazują amerykańscy intelektualiści G. Lukianoff i J. Haidt („Rozpieszczony umysł”), udzielając rozmaitych rad, nad którymi warto się pochylić i w naszej domenie akademickiej.

Na uniwersytetach amerykańskich problemem są studenci, którzy zakłócają wykłady niepostępowych ich zdaniem profesorów i doprowadzają nawet do ich usuwania z uczelni. Autorzy postulują: „Studenci muszą też nauczyć się formułować przekonująco argumenty i unikać ataków ad hominem, czyli krytyki innych osób, a nie ich idei” oraz „Podkreślajcie wagę krytycznego myślenia”.

To postulaty ważne na wszelkich uniwersytetach, także naszych, ale jak je spełnić, skoro w naszej domenie akademickiej, i to głównie wśród profesorów, dominuje hejt personalny, a nie merytoryczna krytyka?

Niestety, krytyczne myślenie jest u nas w zaniku, i to nie ze względu na ogłupienie młodych (choć i to ma miejsce), lecz z powodu długotrwałego eliminowania tych nauczycieli, którzy młodych takiego krytycznego myślenia i merytorycznych dyskusji uczyli ku zadowoleniu studentów, ale to stanowiło zagrożenie dla profesorskich kadr.

Postulat karania protestujących studentów uniemożliwiających prelegentom mówienie, a publiczności słuchanie, powinien u nas dotyczyć w pierwszej kolejności profesorów, znacznie skuteczniej niż studenci realizujących takie metody niszczenia niewygodnych.

Kierunek naprawy naszych uniwersytetów powinien być skierowany na kadry, i to wysokiego szczebla drabiny akademickiej, bo jak wiadomo, „ryba psuje się od głowy”. I to głowy domeny akademickiej trzeba doskonalić, aby nie popsuły swymi działaniami studentów i mniej utytułowanych nauczycieli.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 16 sierpnia 2023 r.

Browary szansą uczelni?

Browary szansą uczelni?

Szkolnictwo wyższe toczą liczne plagi, w tym zaraźliwy trąd, który jeszcze w PRL opanował pałac nauki, wraz z pałacem sprawiedliwości. Liczne reformy w III RP tego nie naprawiły i domena akademicka w czasie obecnego kryzysu jest w opałach.

Przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego w Krakowie odbyła się konferencja „Przyszłość szkolnictwa wyższego” zarejestrowana na YouTube (ponad 10 godzin!), lecz nie wzbudziła większego zainteresowania. Liczba odsłon zapisu spotkania wielu rektorów ledwie przekroczyła 100, gdy szkół wyższych mamy niemal 400, a etatowych akademików około 100 tys. Zdumiewające lekceważenie. Uczelnie podobno są na skraju przepaści (zresztą od początku III RP) i nikogo nie obchodzi ich przyszłość?

Rektorzy martwili się małym zainteresowaniem społecznym domeny akademickiej, co jest faktem, ale fakt swej odpowiedzialności za ten stan rzeczy taktownie pomijali, choć pod Deklaracją Społecznej Odpowiedzialności Uczelni widnieje 160 podpisów.

Były jednak głosy zasadne, podkreślające konieczność rozszczelnienia systemu blokującego rozwój młodych talentów. Mamy ludzi wybitnych, sprawdzają się za granicami, ale u nas giną w sztywnym systemie, i nie tylko finanse są tego przyczyną. Czesi czy Węgrzy mają lepsze efekty. Liczne u nas stopnie i tytuły nie interesują potencjalnych zagranicznych współpracowników. W nauce liczy się jakość, a nasze tytuły tej jakości nie gwarantują.

Rektorzy – w czasach niepewnych – spodziewają się nieznanych jeszcze plag egipskich, ale jakoś pomijają liczne, znane już plagi akademickie, które rujnują domenę, co od lat staram się naświetlać, dzieląc się moimi opiniami. Rektorzy wskazywali na niski prestiż polskich uczelni, daleko plasujących się w rankingach światowych, a przy tym nie wzbudzających większego zainteresowania podmiotów gospodarczych. Rektor AGH zauważył jednak poprawę prestiżu jego uczelni po uruchomieniu własnego browaru. Może to jest szansa dla polskich szkół wyższych? W końcu słynny browarnik, mistrz Jan Heweliusz, coś w nauce też zrobił, i to światowej.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 19 października 2022 r.