Od Haraschina do Collegium Humanum

Od Haraschina do Collegium Humanum

Afera lipnych dyplomów w Collegium Humanum wstrząsnęła nader słabo zorientowanymi w rozmiarach plag akademickich Polakami. Faktem jest, że skala procederu wydawania dyplomów potrzebującym ich dla kariery publicznej jest wielka. Popyt na dyplomy u nas jest ogromny od lat, to i z podażą różne podmioty starają się nadążyć. Z tego względu poziom udyplomowienia polskiego społeczeństwa jest imponujący. Mało kto może nam dorównać.

Jeszcze u zarania PRL, kiedy brakowało u nas ludzi z wyższym wykształceniem, w różny sposób starano się te braki uzupełnić. Jednym z prekursorów produkcji lipnych dyplomów był sławny prokurator stalinowski Julian Haraschin, który po wydaniu 60 wyroków śmierci na działaczy podziemia niepodległościowego rozpoczął karierę akademicką na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uczył przestrzegania prawa, z czego ta uczelnia słynie do dziś. Jednocześnie opracował innowacyjną na owe czasy metodę uzyskiwania dyplomów bez konieczności zdawania egzaminów czy trudzenia się pisaniem prac dyplomowych. Wynalazek wprowadził w życie akademickie jednak tylko na skalę ograniczoną, metodą – rzec można – chałupniczą. W PRL znane było też wydawanie dyplomów prominentom partyjnym w ramach fikcyjnych studiów, co znane jest z dowcipów o dygnitarzach, którzy dzwonili do rektoratów, aby się dowiedzieć, na którym to są roku, i czasem strofowali władze, że proces ich udyplomowienia idzie zbyt opieszale.

W wolnej Polsce zapotrzebowanie na dyplomy zwiększyło się wielokrotnie i obejmuje coraz szersze kręgi społeczne. Powstały firmy trudniące się pisaniem prac dyplomowych. Co więcej, przed kilku laty powstało Collegium Humanum, ujawniony ostatnio lider na rynku produkcji lipnych dyplomów na skalę wręcz przemysłową. Uwiarygadniał je rektor Paweł Cz. (obecnie w areszcie), lider nauki o dorobku etyczno-moralnym, posiadacz wielu doktoratów honorowych, jak i honorowej profesury (w wieku 26 lat!). Otrzymał Złoty Medal Zasłużony dla Nauki Polskiej Sapientia et Veritas.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 27 marca 2024 r.

Rady Niedoskonałego dla Rady Doskonałości Naukowej

Rada Doskonałości Naukowej
00 – 901 Warszawa
pl. Defilad 1
(Pałac Kultury i Nauki, p. XXIV, pok. 2414)
tel. (022) 656 60 98
fax (022) 656 63 28
email:kancelaria@rdn.gov.pl

Przewodniczący Rady Doskonałości Naukowej
prof. dr hab. Bronisław Włodzimierz Sitek
Zastępca Przewodniczącego Rady Doskonałości Naukowej
prof. dr hab. Marian Gorynia
Zastępca Przewodniczącego Rady Doskonałości Naukowej
prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn

 

Józef Wieczorek

Rady Niedoskonałego dla Rady Doskonałości Naukowej

Jako osoba niedoskonała, której członek Rady Niedoskonałości Naukowej zarzuca zaniedbania na polu doskonalenia go (doskonałego!), nie mogę milczeć, aby nie być oskarżanym, także przez innych członków RDN, o podobne zaniedbania. Stąd moje Rady Niedoskonałego dla Rady Doskonałości Naukowej.

Od kilku lat toczy się sprawa profesora dr hab. Bogusława Śliwerskiego dr h.c. multi. członka wielu decyzyjnych/opiniodawczych gremiów akademickich, w tym Rady Doskonałości Naukowej a wcześniej CK.

Prof. dr hab. dr hc multi Bogusław Śliwerski prowadzący od lat popularny (ponad 7 mln wyświetleń) blog PEDAGOG [https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/] „poświęcony PEDAGOGICE jako nauce i praktyce społecznej” poucza na nim, z pozycji guru pedagogicznego, innych akademików, nie przebierając w słowach (także uznawanych za obraźliwe), jak i faktach, a często niezależnie od faktów.

Czasem zamieszcza też ilustracje (niczym „kwiatek do kożucha” nie rozumiejąc nawet słowa „cytat”) |nie będąc świadom tego, że jak ilustracje nie są przez niego wytworzone to trzeba podawać źródło ich pochodzenia i autora ich wytworzenia. Taką wiedzę winni mieć początkujący studenci a nawet uczniowie, ale „doskonały” profesor takiej wiedzy zdaje się nie mieć i się oburza, że inni go w tej materii nie doszkalają. Za naruszanie praw autorskich nie uważa się winnym i nawet informował na blogu pedagog: Nie ma plagiatu, a miał być? (sliwerski-pedagog.blogspot.com), że w Środę Popielcową będzie posypywał sobie głowę za winny innych (tych którzy go nie doszkolili) [ ….”należy posypać głowę popiołem i przeprosić, skoro tego domaga się autor, który nie poinformował mnie – co jest w zwyczaju blogowych komentatorów wydarzeń – żebym podał autora i źródło, skoro było jego wytworem”.]. Ciekawe nawet, że nie zapoznał się Dekalogiem, w końcu dokumentem znanym od stuleci w cywilizacji chrześcijańskiej, także w Polsce, w którym 7 przykazanie jasno mówi – Nie kradnij.

Niestety w ramach wojny cywilizacji coraz częściej zasady cywilizacji chrześcijańskiej są odrzucane, także w domenie akademickiej i zastępowane zasadami cywilizacji barbarzyńskiej, w której własność prywatna, a intelektualna w szczególności, jest unieważniana. Takie standardy zostały rozpowszechnione w ramach instalacji systemu komunistycznego mającego wielkie „zasługi” dla sformatowania społeczeństwa, szczególnie jest części wykształconej i utytułowanej. Widocznie i prof. Śliwerski na taką modłę został sformatowany i mamy tego skutki. Są dowody, choćby na łamach Forum Akademickiego, że inni profesorowie (eksperci!) są wyznawcami podobnych (anty)wartości co opisywałem w wielu tekstach, które polecam do przeczytania/refleksji: m.in.

Sąd apelacyjny nie zaakceptował nieumiejętnego obchodzenia się z moją dr(h)abiną akademicką

Sprawa plagiatu Bogusława Śliwerskiego w redakcji miesięcznika Forum Akademickie

Popielec ‚doskonałego’ profesora na akademickiej dr(h)abinie. Tekst do rozważań na okres Świąt Wielkiej Nocy przeznaczony

Dr(h)abina akademicka obiektem mrocznego pożądania

Na drodze do realizacji projektu „Plaga doskonałych profesorów”

Jak doskonały profesor (nie)radzi sobie z plagami akademickimi

Trzeba wiedzieć, o czym się pisze

Nowe nurty nauki

Kopia zapasowa historii naturalnej polskiego naukowca

Nie jest to tylko sprawa prof. Śliwerskiego. Przecież osiągnął szczyty domeny akademickiej w roli pedagoga (!) nie mając elementarnej wiedzy o tym, czego się wymaga od studentów. Sam na te szczyty za pomocą dr(h)abiny akademickiej nie mógłby się wydostać. Musiał mieć rzesze pomocników, recenzentów, opiniodawców, wyborców i to także z grupy „doskonałych” akceptujących/wspierających jego umiejętności, czy ich brak.

Rekwirując do swojej domeny i biorąc pod opiekę prawną [ Pedagog https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/„Treści moich wpisów chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych”  tekst obecnie usunięty!] mój graficzny model awansu naukowego  ‘dr(h)abinę akademicką, chyba chciał udokumentować jaką to pokonał akademicką ścianę płaczu, gdy inni (np. ja) tego nie zdołali. Poza tym nie bacząc na 8 przykazanie Dekalogu, unieważniane w domenie akademickiej, zamieścił na mój temat cały stek kłamstw (chyba nie jest zdolny do pisania prawdy!) bo intelektualnie nie podołał (podobnie jak i inni) napisać krytyki moich „Plag akademickich” [https://blogjw.wordpress.com/plagi-akademickie/]. I to się spodobało profesorskim ‘ekspertom” oraz Redakcji Forum Akademickiego służącego jako platforma do naprawy nauki (sic!). Skoro tak, to mając obrońców, propagatorów zła, prof. Śliwerski z satysfakcją swoje kłamstwa powtarza jako multi kłamca. (https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2021/05/jak-drjozef-wieczorek-geolog-z-pasja.html; https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2024/02/jak-dr-jozef-wieczorek-wypomina.html)

Czy Rada nie ma mocy, aby tak sformatowanego członka wykluczyć ze swego grona?  Przecież taki stan rzeczy kompromituje nie tylko prof. Śliwerskiego, ale i Radę oraz skutkować tylko może utratą zaufania społecznego, nawet najwyżej utytułowanych akademików/akademickich gremiów decydenckich.

Nagłaśniana ostatnio publicznie afera lipnych dyplomów Collegium Humanum to tylko kontynuacja innowacyjnej produkcji lipnych dyplomów Juliana Haraschina, stalinowskiego prokuratora, który po skazaniu na śmierć 60 członków podziemia niepodległościowego przystąpił do robienia kariery akademickiej na UJ. Po wykryciu tej przestępczej – choć tylko chałupniczej – produkcji, atmosfera musiała być gorąca, bo na Wydziale Prawa UJ wybuchł pożar a z historii łamania prawa afera została wymazana. Unieważnienie w historii tej afery (podobnie jak komunizmu, stanu wojennego, jaruzelskich czystek politycznych ……w sławnych Dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego  – m.in. https://blogjw.wordpress.com/2018/12/12/czy-na-terytorium-uniwersytetu-jagiellonskiego-wprowadzono-stan-wojenny/ ) tylko przyczynia się do kolejnych patologii, plag akademickich [https://blogjw.wordpress.com/plagi-akademickie/ panowanie trądu w pałacu nauki [https://blogjw.wordpress.com/trad-w-palacu-nauki/] i rozwoju produkcji lipnych dyplomów na skalę wręcz przemysłową i powszechnych patologii degradujących naukę uprawianą w Polsce..

RDN chyba do tej pory milczy w tych sprawach, mimo ciągłości procederu wskazującego na niedorozwój kadry naukowej zapewniającej innowacyjną produkcję dyplomów i rozwój karier zawodowych, sprawiających zawód społeczeństwu słabo zorientowanemu w skali plag akademickich. A co robią członkowie RDN? RDN milczy, gdy członek RDN pisze brednie/kłamstwa personalne dla zdyskredytowania tych, którzy plagi naświetlają i przed nimi przestrzegają. W domenie akademickiej nie anuluje się plag, tylko tych, którzy plagi ujawniają! Takie są nowe trendy/ główne nurty nauki polskiej.

Tacy akademicy moim zdaniem, nie powinni funkcjonować w domenie akademickiej. Wtedy środki finansowe dla uczciwszych akademików byłaby znacząco wyższe a biedę akademicką można by zastąpić dobrobytem akademickim, tak w sensie moralnym, jak i materialnym.

Eliminowanie z domeny akademickiej tych, którzy patologie ujawniają a wynoszenie na szczyty tych, którzy je rozwijają, może tylko prowadzić do zapaści domeny akademickiej z czym już mamy do czynienia w Polsce. Jesteśmy potęgą tytularną [zabezpieczaną niejako przez RDN] a mizerią naukową.

Rada Doskonałości Naukowej, podobnie jak wcześniejsze CK, CKK, w niemałym stopniu odpowiada za taki stan rzeczy a sama nazwa Rada Doskonałości Naukowej wprowadza w błąd obywateli utrzymujących Radę i akademików ze swych podatków. Członkowie Rady bywają wysoce niedoskonali, sprzeniewierzają się standardom naukowym uniezależniając się od prawdy, a Rada zdaje się jest w tej materii całkiem bezradna.

Domaganie się, od niedoskonałej [takiej jak ja] osoby doskonalenia członka Rady Doskonałości Naukowej to chyba i w kabarecie by nie wymyślono a przecież podobno „Rada Doskonałości Naukowej działa na rzecz zapewnienia rozwoju kadry naukowej zgodnie z najwyższymi standardami jakości działalności naukowej wymaganymi do uzyskania stopni naukowych, stopni w zakresie sztuki i tytułu profesora.”

Najwyższy czas, aby te standardy dostosować do standardów nauki sensu stricto, bo jak widać zgodnie z obecnymi można uzyskiwać stopnie i tytuły, ale nauki z tego nie ma za wiele. Aby zapewnić autentyczny (a nie tylko ilościowy) rozwój kadr naukowych należy oczyścić obecną stajnię Augiasza, zaczynając rzecz jasna od samej Rady.

P.S.

Rzecz jasna mam świadomość, że rady te mogą być niewystarczające, bo materia jest nader złożona i uwarunkowana systemowo. Na pewno braki nie wynikają z moich zaniedbań w dzieleniu się moimi radami. Jestem otwarty na merytoryczny dialog.

Z poważaniem

Józef Wieczorek

Apel rektorów pod refleksję

Apel rektorów pod refleksję

Rektorzy apolitycznych uczelni trzymają rękę na pulsie w kontekście nadchodzących zmian sceny politycznej. 27 października zgromadzenie plenarne Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich [KRASP] wystosowało jednomyślnie apel o „utworzenie silnego i odrębnego ministerstwa odpowiedzialnego za naukę i szkolnictwo wyższe”. Rektorzy argumentują, że „potencjał środowiska akademickiego stanowi niezbędne zaplecze dla rozwoju gospodarki narodowej i budowania wysokiej pozycji międzynarodowej naszego kraju”. Ministerstwo, zdaniem rektorów, powinno być „wyposażone w narzędzia finansowe do rozwijania badań naukowych i wdrażania ich wyników do gospodarki”.

 Apel jest krótki i jednostronny. Rektorzy autonomicznych uczelni ze swej strony nie deklarują brania choćby części odpowiedzialności za domenę akademicką, wzmożenia wysiłków na rzecz ograniczenia nękających ją plag i należytego wykorzystania potencjału intelektualnego Polaków.

Nie zapewniają o swoich wysiłkach na rzecz stosowania merytorycznych kryteriów rekrutacji kadr i ich awansu naukowego. A na tym polu przecież dobrze nie jest.

Nie nadmieniają nawet o podejmowaniu budowy wysokiej pozycji międzynarodowej naszych uniwersytetów, która jest po prostu słaba i żadne narzędzia finansowe tego zasadniczo nie zmienią, jeśli dotychczasowe patologie zostaną utrzymane.

Widać rektorzy nadal nie chcą wziąć domeny akademickiej w swoje ręce i mimo deklarowanej apolityczności oddają się pod batutę polityków. Tak było i przed 20 laty, kiedy rektorzy skłaniani do opracowania reformy szkolnictwa wyższego, odpowiedniej ustawy, scedowali to na ręce prezydenta – choć nawet nie magistra – i mimo reformy niemal wszystko pozostało po staremu.

Żadnych wniosków z tego faktu jakoś rektorzy nie wyciągnęli do dziś, tak jak nie nauczyli się organizowania konkursów na etaty akademickie, choć to solennie wówczas przyrzekali. Bardzo dobrze, że widzą potrzebę budowania silnego zaplecza akademickiego dla funkcjonowania państwa, ale bez intelektualnego wkładu akademików ten cel nie ma wielkich szans na realizację.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 8 listopada 2023 r.