Rzecz o wyznawaniu XI przykazania – rozważania na okres Świąt Bożego Narodzenia przeznaczone

Nieobojętni

Rzecz o wyznawaniu XI przykazania

 rozważania na okres Świąt Bożego Narodzenia

 i początek nowego roku przeznaczone

Szeroki, entuzjastyczny wręcz odbiór wprowadzanego do obiegu publicznego tzw. XI przykazania „nie bądź obojętny”, spopularyzowanego przez wypowiedź Mariana Turskiego w Oświęcimiu 27 stycznia 2020 r. [KW 69/2020], skłania do refleksji.

Warto zwrócić uwagę na karierę tego przykazania wśród elit, także akademickich, które niezbyt pozytywnie, a częściej wrogo, odnoszą się do wartości Dekalogu. Władze akademickie i niemała część środowiska wspierały „Strajk Kobiet” i manifestacje przeciwko ochronie życia, wyrażając tym samym niezgodę na przestrzeganie V przykazania. Podobnie jest z przykazaniem VII.

XI przykazanie wśród akademików

O tym, jak atrakcyjne jest w środowisku akademickim XI przykazanie w relacji do nielubianego przykazania VII, świadczy plaga plagiatów, z jaką mamy do czynienia od lat. Akademicy nie są obojętni na to, co zrobili inni, i rekwirują ich osiągnięcia na swoje konto, w całości lub w części. Tak się dzieje wśród studentów, co jest powszechnie znane i z czym próbuje się walczyć poprzez programy antyplagiatowe, ale także na poziomach wyższych i nawet najwyższych, tj. profesorskich, a nawet gremiów (Rada Doskonałości Naukowej) decydujących, kto może, a kto nie może być posiadaczem tytułu profesorskiego.

Plaga plagiatów opanowała tę domenę już dawno, ale skutecznych szczepionek na tę „pandemię” do tej pory nie wynaleziono. Walczy się z plagiatami na poziomie studenckim, ale im szczebel wyższy, tym walka słabsza, a jak ktoś osiągnął szczyty hierarchii akademickiej, w praktyce jest nietykalny. Profesorowie nie zamierzają się tłumaczyć, dlaczego przywłaszczają cudzą własność intelektualną. No cóż, jako wyznawcy wysoko cenionego XI przykazania po prostu nie są obojętni na dobra innych. Ale okres obojętności na przestępstwa profesorów – nadzwyczajnej kasty akademickiej – chyba się kończy, gdyż sejm pracuje nad taką zmianą ustawy, aby nawet profesorom-plagiatorom można było odebrać tytuł nadawany przez prezydenta RP.

 To optymistyczne, że w społeczeństwie, w którym tytuły traktowane są niczym świętość, niektórym posłom przychodzi do głowy możliwość pozbawienia tytułów, jeśli pochodzą one z poczynań przestępczych. Profesorowie, nawet z kręgu wyznającego Dekalog, nie zawsze brali pod uwagę taką możliwość. Tak wielka jest bowiem solidarność korporacyjna nadzwyczajnej kasty akademickiej.

Uczciwość w tych gremiach schodzi na dalszy plan, niezależnie od wyznawanych oficjalnie wartości. Oby taka ustawa weszła w życie! To najwyższy już czas.

Na ogół słyszy się, że nasza cywilizacja łacińska jest zagrożona, a fala destrukcji idzie ze zgniłego Zachodu. Warto jednak zauważyć, że poziom nieuczciwości, przynajmniej w domenie akademickiej, jest u nas – na terenie zwanym redutą cywilizacji łacińskiej – wyższy niż na zgniłym Zachodzie. Na uczelniach obowiązuje polityka równościowa i wyznawcy XI przykazania, można rzec akademicy zręcznościowi, wyrównują swoje niedobory kosztem innych i nie widzą w  tym nic niewłaściwego.

Większość akademicka takie standardy aprobuje, aby nie tracić szans na karierę. Generalnie wyznawcy i wprowadzający w życie XI przykazanie po odrzuceniu Dekalogu mają większe szanse na sukces, a wyznawcy VII przykazania nie tylko mają na swoim koncie mniej dóbr (z których są okradani), ale często doznają wykluczenia. Szczególnie wtedy, gdy ujawniają plagiaty. Nikt nie widzi powodu do solidaryzowania się z takimi odmieńcami.

Oto stan naszego środowiska akademickiego (i nie tylko) po dezintegracji Solidarności i oczyszczeniu uczelni z elementu zbyt przywiązanego do wartości Dekalogu.

„Nic niewarte” dobra

Wartość dóbr mrocznego nieraz pożądania, rekwirowanych na swoje konto przez „nieobojętnych”, nader często podlega deprecjacji. Skoro np. dobra te zostały umieszczone w przestrzeni publicznej, i to za darmo, to przecież nic nie są warte i można je przywłaszczać, nawet bez podania źródła. To jest problem cywilizacyjny.

Komunizm nie respektował własności prywatnej, a intelektualnej w szczególności, stąd ci, którzy z sukcesem przeszli czasy komunistyczne, często znakomicie sobie przyswoili standardy tego systemu. Nie są one zgodne z cywilizacją łacińską, ale ta słabnie, jest zagrożona upadkiem. Tylko najbardziej „zacofani” nie zdołali przyswoić sobie bardziej postępowych reguł i spychani są na margines, także w domenie akademickiej, która winna tworzyć fundamenty cywilizacyjne.

W praktyce antyplagiatowej banalizuje się skalę przestępstwa. Oblicza się, jaki procent jakiegoś dzieła został samowładnie „zapożyczony”, nie bacząc na to, że kilkuzdaniowy nawet plagiat może mieć większe znaczenie merytoryczne niż kradzież całej, mało wartościowej naukowo pracy. Ale kto by za takie drobiazgi kogokolwiek penalizował, a chociażby pouczał.

Jeszcze wyraźniej te sprawy widać w nierespektowaniu własności i wartości zdjęć, czy nawet filmów. Skoro niemal wszyscy obecnie zdjęcia robią i często umieszczają w przestrzeni publicznej, traktuje się je jak dobro publiczne bez właściciela, bez autora i się je rekwiruje (bez pytania o zgodę na wykorzystanie) dla podniesienia wartości swoich dzieł.

 Co prawda jest to występek przeciwko VII przykazaniu, ale nawet wyznawcy Dekalogu nieraz nic sobie z tego nie robią, a wyznający XI przykazanie często posługują się argumentem, że je realizują, bo nie są obojętni i autorzy winni być zadowoleni, a nawet im wdzięczni. To pokazuje, jak nisko upadła nasza cywilizacja. Zniesienie własności postulowali instalatorzy komunizmu i w niemałym stopniu im się to udało. Zacierają się zatem granice cywilizacyjne.

 Ciekawe, jak opisałby to Feliks Koneczny. Przecież podobno nie można być cywilizowanym na dwa sposoby.

Nieobojętni niczym Herod

Przed ponad dwoma tysiącami lat, u zarania cywilizacji chrześcijańskiej, nieobojętny na wieści o przyjściu na świat założyciela tej cywilizacji król Herod wysłał swych siepaczy, aby dokonali rzezi niewiniątek, z nadzieją, że zgładzi nowo narodzonego Jezusa. To mu się nie udało, ale nie można mu zarzucić, że był obojętny na zagrożenie dla swego panowania, z łaski Rzymu króla Judei. Przykładów takiej nieobojętności w historii ludzkości jest co niemiara.

W najnowszych czasach w noce grudniowe zwykle wspominamy przykład nieobojętności ze strony komunistycznej władzy na rodzenie się wolności polskiego narodu. Wcieliwszy się w Heroda, czerwony „ślepowron”, przerażony podważaniem zdobyczy najlepszego dla ludzkości systemu, propagowanego także przez lansującego XI przykazanie Mariana Turskiego, wysłał swoich siepaczy w grudniowe i pogrudniowe dni przez 40 laty, aby buntowników Solidarności eliminowali czy to z życia doczesnego, czy z działania na rzecz likwidacji komunizmu.

Koszty tych zabiegów były znaczne, rujnowały kraj, a trwoga nie ustępowała. Uznano w końcu, że lepiej będzie się transformować, dokonując kaptażu części antykomunistów mniej przywiązanych do Dekalogu i eliminując tych, którzy w tej operacji mogliby przeszkadzać. W elitotwórczej domenie akademickiej zweryfikowano negatywnie wpływających na młodzież akademicką – przyszłość narodu. Na Gwiazdkę, przed trzydziestu kilku już laty, dostali – niejako w prezencie – postanowienie o unieważnieniu ich akademickiego jestestwa, o wypędzeniu, nieraz dożywotnim. Stanowili bowiem zagrożenie dla „etyki” socjalistycznej, z pietyzmem wprowadzanej przez lata przez wyznających XI przykazanie, jeszcze wówczas tak wyraźnie w przestrzeni publicznej nie sformułowane, ale przecież przestrzegane.

W czasach internetu w cyberprzestrzeni ujawnili się jednak niektórzy z tych, których z systemu wyklęto, ale głów nie zdołano im ściąć. Wolna myśl akademicka miała zatem szanse na zaistnienie, a nawet rozpowszechnienie, większe niż w czasach komuny. Herodowie jednak nadal istnieli, i  to nawet u władzy.

 Gdy przed niemal dwudziestu już laty ogłosiłem samowładnie rodzenie się niezależnej od akademickich Herodów wolnej myśli w postaci Niezależnego Forum Akademickiego, spowodowałem tym aktem inscenizację jasełek, popularnych raczej wśród tradycyjnego ludu, ale – o dziwo – nieobcych także postępowym akademikom. Nie zorganizowano spektaklu ulicznego, gdyż na scenę dla jasełek swoje łamy udostępniła postępowa i ceniona przez akademików GazWyb. W rolę Heroda wcielił się sam rektor z gronostajem największej polskiej uczelni – Uniwersytetu Warszawskiego, a wspierali go przystrojeni w togi i birety senatorzy najstarszej polskiej wszechnicy.

Jasełka nie były całkiem udane, głowy mi nie ścięto, a wymiar sprawiedliwości nawet oznajmił, że nie musi mnie bronić, bo mam swoją stronę internetową, więc sam mogę sobie dać radę. Widać nie był obojętny na moje działania i docenił ich wiarygodność. Był to czas, gdy nadredaktor GazWyb ciągał po sądach swoich kolegów z niepostępowych gazet i sądy go broniły, bo widać uznały, że chociaż miał do dyspozycji największą gazetę i portal internetowy, to jednak nie dałby sobie rady. Uznałem się więc za zaszczyconego przez wymiar sprawiedliwości. Nadal moje działania nie są obojętne dla beneficjentów herodowych czystek akademickich i nieraz – i to także ci najwięksi – na swoje konta rekwirują to, co ja – znany nieudacznik – w domenie publicznie objawię, a jednocześnie stosują antykulturę unieważniania autora przywłaszczanych dóbr. Protestów ze strony tzw. naszych nie ma. Solidarność jakby przeszła w stan niebytu po akcjach Herodów.

Tym, którzy uważają się za obrońców cywilizacji chrześcijańskiej, należałoby na nowy rok życzyć większej refleksji i  rezygnacji ze wspierania XI przykazania i jego propagatorów, a wyznawcom XI przykazania, aby nie unieważniali wyznawców Dekalogu, bo upadek cywilizacji chrześcijańskiej niczego dobrego nie zapowiada, także dla nich.

Przestroga przed orientacją Komitetu Bioetyki przy PAN

Józef Wieczorek

Przestroga przed orientacją Komitetu Bioetyki przy PAN

UWAGA: Herod akademicki na froncie walki z nienawiścią

Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN w dnia 19 czerwca 2020 r. wystosował – ‚Apel w sprawie zwalczania mowy nienawiści i pogardy wobec osób identyfikujących się jako osoby homoseksualne, biseksualne lub transpłciowe’ , a to dlatego że „W ostatnich dniach, w związku z kampanią prezydencką, na temat osób należących do społeczności LGBT+ padło wiele krzywdzących słów.”

Skład Komitetu na kadencję 2019-2022 tworzy 34 naukowców, głównie profesorów z różnych ośrodków naukowych:

  1. dr n. hum. ANNA ALICHNIEWICZ, Uniwersytet Medyczny w Łodzi 

  2. MAREK BALICKI, Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa
  3. prof. dr hab. n. med. MARIA BARCIKOWSKA, Instytut Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej im. M. Mossakowskiego PAN, Warszawa
  4. prof. dr hab. n. biol. EWA BARTNIK, Uniwersytet Warszawski
  5. dr hab. n. prawn. MARIA BORATYŃSKA, Uniwersytet Warszawski
  6. dr n. hum. WERONIKA CHAŃSKA, Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum, Kraków
  7. prof. dr hab. n. hum. BARBARA CHYROWICZ, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
  8. dr hab. n. med. MAREK CZARKOWSKIWarszawski Uniwersytet Medyczny
  9. prof. dr hab. n. med. ZBIGNIEW CZERNICKI, Warszawski Uniwersytet Medyczny
  10. prof. dr habn. med. ANDRZEJ GÓRSKI (czł. rzecz. PAN), Warszawski Uniwersytet Medyczny
  11. dr hab. n. med. LUCJUSZ JAKUBOWSKI, Łodź
  12. dr n. med. JERZY JAROSZ, Hospicjum Onkologiczne św. Krzysztofa, Warszawa
  13. prof. dr hab. n. med. WIKTOR JĘDRZEJCZAK, Warszawski Uniwersytet Medyczny
  14. prof. dr hab. n. biol. MAŁGORZATA KOSSUT (czł. koresp. PAN), Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN, Warszawa
  15. prof. dr hab. n. med. ROMUALD KRAJEWSKI, Uniwersytet Rzeszowski, Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie, Warszawa
  16. prof. dr hab. n. med. JANUSZ LIMON (czł. rzecz. PAN), Gdański Uniwersytet Medyczny
  17. prof. dr hab. n. hum. PAWEŁ ŁUKÓW, Uniwersytet Warszawski
  18. dr n. med. JANUSZ MEDER, Polska Unia Onkologii, Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie, Warszawa
  19. prof. dr hab. n. hum. ALICJA PRZYŁUSKA-FISZER, Akademia Wychowania Fizycznego J. Piłsudskiego w Warszawie
  20. dr hab. n. społ. MAGDALENA RADKOWSKA-WALKOWICZUniwersytet Warszawski
  21. dr n. hum. JOANNA RÓŻYŃSKA, Uniwersytet Warszawski
  22. dr hab. n. med. MAGDALENA RUTKOWSKA, prof. IMiD, Instytut Matki i Dziecka, Warszawa
  23. sędzia w st. spocz. JERZY STĘPIEŃ, Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Uczelnia Łazarskiego, Warszawa
  24. prof. dr hab. n. biol. PIOTR STĘPIEŃ, Uniwersytet Warszawski; Instytut Biochemii i Biofizyki PAN, Warszawa
  25. dr hab. n. hum. ZBIGNIEW SZAWARSKI, prof. em. UW, Warszawa
  26. prof. dr habn. med.TOMASZ TROJANOWSKI (czł. rzecz. PAN), Uniwersytet Medyczny w Lublinie
  27. prof. dr hab. n. biol. PIOTR WĘGLEŃSKI (czł. rzecz. PAN), Uniwersytet Warszawski; Instytut Biochemii i Biofizyki PAN, Warszawa
  28. prof. dr hab. n. med. MARCIN WOJNARWarszawski Uniwersytet Medyczny
  29. prof. dr hab. n. med. SŁAWOMIR WOŁCZYŃSKI, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku 
  30. prof. dr hab. n. prawn. MIROSŁAW WYRZYKOWSKI, Uniwersytet Warszawski
  31. prof. dr hab. n. wet. ROMUALD ZABIELSKI (czł. koresp. PAN), Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa
  32. prof. dr hab. n. praw. JERZY ZAJADŁO, Uniwersytet Gdański 
  33. prof. dr hab. n. med. JACEK ZAREMBA (czł. koresp. PAN), Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa
  34. prof. dr habn. prawn. ELEONORA ZIELIŃSKA, Uniwersytet Warszawski 

Komitet w swym apelu przypomina: „….Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. [Art. 32 ust. 1 i 2 Konstytucji RP]

Komitet Bioetyki apeluje do wszystkich uczestników życia publicznego, w szczególności do polityków większości parlamentarnej oraz sympatyzujących z nimi dziennikarzy, o zaprzestanie wygłaszania i rozpowszechnia nienawistnych, pogardliwych i dehumanizujących komentarzy na temat osób identyfikujących się jako osoby homoseksualne, biseksualne lub transpłciowe (LGBT – lesbian, gay, bisexual, transgender/transsexual).”….

Komitet Bioetyki przypomina także, że:  „Orientacja seksualna nie jest produktem ideologicznej indoktrynacji ani kwestią mody lub swobodnego wyboru. Nie można się nią zarazić.

Nie można jej komuś zaszczepić w procesie wychowania czy edukacji. We współczesnej nauce dominuje przekonanie – oparte na wynikach badań naukowych – że orientacja seksualna człowieka jest wrodzona i determinowana przez czynniki biologiczne (genetyczne, hormonalne), psychologiczne i społeczne.

Skoro orientacja jest wrodzona i determinowana nie tylko przez czynniki biologiczne, ale także przez czynniki psychologiczne i społeczne ( jak pisze Komitet) to człowiek, który nie jest członkiem Komitetu może sądzić, że jak najbardziej taką orientację można zaszczepić w procesie wychowania i edukacji przez zastosowanie odpowiednich czynników społecznych i psychologicznych.

I chyba tak jest, bo tęczowym chodzi o opanowanie seksualizacji dzieci, ale Komitet tego nie objaśnia mniej wyedukowanym, więc ci mogą mieć wątpliwości, zarówno co do przyczyn orientacji, ale i do tego, czy Komitet rozumie to co pisze. Komitet winien objaśnić, a nie czyni tego, mimo że profesorowie mają obowiązek moralny i intelektualny, aby należycie objaśniać rzeczy mniej wyedukowanym w ich dziedzinie .

Ja 24 czerwca 2020 r. zwróciłem się e-mailem do Komitetu o merytoryczne objaśnienia, przekazując moje teksty dotyczące LGBT, które jak podejrzewam, mogą być przez Komitet uważane za mowę nienawiści, bo ja propagandy LGBT nie miłuję, choć sama orientacja seksualna kogokolwiek, o ile mi i bliskim nie zagraża, nie jest przedmiotem mojego zainteresowania.

Komitet ani słowem nie odniósł się do znanej nienawistnej deklaracji TęczUJów, że profesorowie i wykładowcy na uczelniach muszą się mieć na baczności, bo nawet niewinny żart może się dla nich źle skończyć …….[TęczUJe zdobyli UJ; Tęczowy Uniwersytet Jagielloński]  z czego można wnioskować, ze nienawiść szerzona przez organizacje LGBT nie jest przedmiotem zainteresowania Komitetu, być może uznającego, że jest ona wrodzona i nie można jej przeorientować na empatię w procesie wychowania czy edukacji.

Z wyraźnym brakiem empatii, graniczącym z nienawiścią do ludzi o odmiennej orientacji moralnej i intelektualnej, Komitet grozi:

  • Żadna organizacja polityczna i społeczna nie powinna tolerować w swoich szeregach osób posługujących się mową nienawiści i pogardy wobec kogokolwiek, w tym wobec osób identyfikujących się jako osoby homoseksualne, biseksualne lub transpłciowe.
  • Żadna uczelnia wyższa, placówka oświatowa i jednostka naukowa nie powinna współpracować z osobami posługującymi się mową nienawiści i pogardy wobec kogokolwiek, w tym wobec osób identyfikujących się jako osoby homoseksualne, biseksualne lub transpłciowe.
  • Żaden dziennikarz nie powinien publikować lub emitować treści, które mają postać mowy nienawiści i pogardy wobec kogokolwiek, w tym wobec osób identyfikujących się jako osoby homoseksualne, biseksualne lub transpłciowe. Osoby, które posługują się mową nienawiści, powinny ponieść odpowiednie konsekwencje prawne. „

Rzeczywiście wobec takiego radykalnego stanowiska Komitetu chyba nikt (spoza Komitetu) nie może czuć się bezpieczny.

Zdumienie może ogarnąć człowieka, że do tej pory nie rozwiązano innych od Komitetu organizacji, uczelni, jednostek naukowych, które nader często posługują mową nienawiści i pogardy wobec innych, w tym wobec tych o odmiennej orientacji moralnej i intelektualnej. Odnosi się wrażenie, że Komitet, podobnie jak  najrozmaitsze ciała akademickie, etyczne, interesuje tylko orientacja seksualna, gdy orientacje intelektualne i moralne ludzi, szerszenie nienawiści, naruszanie godności tych, którzy wykazują odmienną orientację tych ludzkich cech, w ogóle ich nie interesuje. Sprowadzenie niemal wszystkiego tylko do jednej sfery, która podobno jest wrodzona i niezmienna, jest wręcz dla wielu ludzi obraźliwe, poniżające, bo sprowadza ich do poziomu  bonobo[Szympans karłowaty wyróżniający się dominującą rolą interakcji seksualnych w kontaktach międzyosobniczych], mimo że z tym poziomem nic nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego.

Poinformowałem Komitet, że w jego składzie znajduje się członek w randze profesora, a kiedyś rektora największej polskiej uczelni – Uniwersytetu Warszawskiego, który z wielką furią i nienawiścią, przerażony wieścią, że rodzi się wolna myśl akademicka o odmiennej od obowiązującej na etatach akademickich orientacji intelektualnej i moralnej, w postaci założonego przeze mnie Niezależnego Forum Akademickiego, na życzliwych mu łamach GieWu, po kilku dniach od ujawnienia tego faktu mrożącego krew w żyłach decydentów, przystąpił do akcji ścinania mi głowy. Rektor UW, a dziś członek Komitetu Prof. Piotr Węgleński wcielił się niejako w Heroda, bo rzecz się miała tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, w symbolicznym okresie jasełek, w tym przypadku akademickich. [Jasełka akademickie z rektorem UW w roli Heroda].

Fakt, że nie był to pierwszy jasełkowy atak, ale faktem jest, że żadna uczelnia, żadna organizacja, z powodu mojej odmiennej od obowiązującej na etatach akademickich orientacji intelektualnej i moralnej, nie toleruje mnie w swych szeregach – zresztą z wzajemnością. W końcu człowiek winien w życiu zachować twarz i zdolność patrzenia w lustro w postawie wyprostowanej. W przypadku przyjęcia orientacji „bonobiańskiej”, a wyrzeczenia się orientacji na uczciwość i prawdę,  taki stan rzeczy byłby niemożliwy.

Rzecz jasna, ani Komitet Bioetyki, ani inne, nader liczne i rozliczne komitety etyczne polskiego życia akademickiego, nie zabierają głosu wobec takiego stanu rzeczy. Komitet nie reaguje na mowę nienawiści i pogardy swojego członka, przypomina natomiast innym (zamiast sobie) zapis Konstytucji , „….Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. [Art. 32 ust. 1 i 2 Konstytucji RP].

Widać Komitet całkiem się pogubił, stracił orientację ?

Jest jednak pewne, że orientacja Komitetu nie spadła nam z nieba, jest niemal standardem w naszym zdezorientowanym środowisku akademickim. Może jest wrodzona i żadne wysiłki edukacyjne, tak intelektualne, jak i moralne, tej orientacji nie są w stanie zmienić.

Komitet nie objaśnił do tej pory jak to jest możliwe, że na front walki z (rzekomą) nienawiścią wysłał swoistego akademickiego Heroda – symbol nienawiści.

Czy po to, żeby tym co nie miłują nienawiści urządzał jasełka ? Czy nie jest tak, że Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni „ ?

Należy przestrzec nasze zdezorientowane społeczeństwo przed orientacją intelektualną i moralną Komitetu Bioetyki, który za swoje groźby wobec Bogu ducha winnych obywateli RP winien ponieść odpowiednie konsekwencje prawne.

Moja książka polecana w domu Heroda

UW

Znalazłem w sieci na stronach Uniwersytetu Warszawskiego :

https://portal.uw.edu.pl/web/ombudsman/archiwum

LEKTURA

A dzisiaj polecamy jako lekturę „Mediator akademicki jako przeciwdziałanie mobbingowi w środowisku akademickim ” Józefa Wieczorka :
http://www.pum.edu.pl/__data/assets/file/0007/25864/Mediator_akademicki.pdf

Warto zauważyć, że od czasu ukazania się tej publikacji miały miejsce pewne zmiany, m.in. powołano dwóch Rzeczników Akademickich.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wypada się tylko cieszyć, że książka ta trafia pod akademickie strzechy i jest polecana przez  uczelnię, której rektor wcielając się w rolę Heroda przed dziesięciu laty rozpoczął jasełka akademickie   ( Jasełka akademickie z rektorem UW w roli Heroda –  https://blogjw.wordpress.com/2008/12/20/jaselka-akademickie-z-rektorem-uw-w-roli-heroda/ ) przerażony narodzinami wolnej myśli akademickiej . Co prawda mediacji nie zastosowano, w progi uczelni autor książki powrócić nie może, ale jak ‚popsuje’ nieco młodzieży ( i nie tylko młodzieży) akademickiej dając jej sporo do myślenia ( i to krytycznego) to ta robota nie poszła na marne.

Uniwersytet Warszawski to moja Alma Mater, gdzie nie mogłem jednak pracować, bo się nie zhańbiłem przynależnością do ZMS, mimo że kończyłem nie kierunek ideologiczny, tylko geologiczny.  Idee geologiczne mają jednak znaczenie strategiczne, stąd myśl  geologiczna musiała i musi być na uwięzi ( tak sądzą rządzący).

Moje idee akademickie stanowiły i stanowią jeszcze większe zagrożenie dla systemu/środowiska akademickiego, prowadzą do jego destabilizacji,  co dostrzegli rektorzy zarówno UJ, jak i UW,  ale mimo ‚jasełek’ nie zdołali tej destabilizacji zapobiec. Co więcej, niektóre uczelnie nie zważając na rektorskie harce  wprowadzają moje książki  do obiegu akademickiego. (por. także   https://blogjw.wordpress.com/2015/01/12/moze-wreszcie-studenci-iii-rp-cos-sie-naucza-od-psuja-mlodziezy-z-czasow-prl/).

Kropla drąży skałę jak wiadomo z nauk geologicznych i  te krople  kiedyś może doprowadzą do skruszenia muru akademickiego. Ja się tego nie doczekam, ale taki jest sens działalności pro publico bono.