Tropy i kości

 

(fot. Krzysztof Fedorowicz)

Ostatnio mediami polskimi wstrzasnęły informacje o wielkim sukcesie polskich młodych naukowców, którzy znaleźli w Górach Swiętokszyskich w kamieniołomie ‚Zachelmie ‚ tropy zinterpretowane jako pozostawione przez dewońskiego tetrapoda,  a wyniki prac zostały przedstawione w prestiżowym czasopiśmie naukowym ‚Nature’.

W skład zespołu autorow weszli młodzi polscy paleontolodzy – odkrywcy śladów, geolodzy – badacze środowiska sedymentacji dewońskich utworów i wybitny paleontolog szwedzki – specjalista w tej dziedzinie.

Tetrapod trackways from the early Middle Devonian period of PolandNature463, 43-48 (7 January 2010)Grzegorz Niedźwiedzki1, Piotr Szrek2,3, Katarzyna Narkiewicz3, Marek Narkiewicz3 & Per E. Ahlberg4- Correspondence to: Per E. Ahlberg4 Correspondence and requests for materials should be addressed to P.E.A. (Email: per.ahlberg@ebc.uu.se).

Podczas wielkiego szumu medialnego w Polsce szwedzki współautor pracy został niemal pominięty. Inaczej niż w mediach zachodnich np. Scientists discover oldest footprints on Earth

Na marginesie tego odkrycia mam swoje refleksje. Tak się składa, że ponad 30 lat temu moi studenci (Instytut Nauk Geologicznych UJ) przypadkowo, w okresie praktyk letnich, znaleźli brekcje kostne w kamieniołomie Czatkowice pod Krakowem, które dalej pod moim kierunkiem (wówczas świeży dr) i zarówno intelektualnym, jak i fizycznym udziałem, były eksploatowane a wyniki geologiczne ( z wstępnymi informacjami paleontologicznymi) zostały wkrótce opublikowane. (.Kras i speleologia, vol.4 (XIII) p.32-40http://www.geo-jwieczorek.ans.pl/Czatkowice.htm)

Opracowanie paleontologiczne materiału kostnego to nie było zadanie dla naszego instytutu. Nie było takich specjalistów. Badacze kręgowców z Krakowa sugerowali mi przekazanie materiału badaczom niemieckim, ale zdecydowałem się na bliższy mi ośrodek warszawski ( z którego zresztą się wywodziłem). Po wielu wielu latach ‚z tej brekcji’ wyszło szereg prac paleontologicznych – w tym o najstarszej żabie. Nie jest to problem tak naukowo nośny jak ostatnie znaleziska, ale jednak znaczący.

Opis całego kontekstu i implikacji starczyłby na spory artykuł, a chyba i kilka, ale podam jedynie w kontekście do ostatniej wrzawy, że osoba-darczyńca,  czy dobroczyńca, jak kto woli, jakby całkowicie została z tego wyeliminowana. Przed kilku laty w National Geographic ukazała się notatka, że to wszystko zostało znalezione przez paleontologów warszawskich. Mojego sprostowania nie zamieszczono, bo autor notatki ( wybitny popularyzator paleontologii -już nieżyjący) twierdził, że podanie UJ rozszerzyłoby zbyt notatkę (jeśli PAN – to się zmieściło) a poza tem znalezienie brekcji, to nie to samo co opis gatunku. Oczywiście, ale to nie opisujący brekcję znaleźli i opisu by nie było gdyby brekcji nie było.

Pierwsze prace paleontologiczne otrzymałem od współautorki angielskiej, a sam nigdy do opracowań w ramach grantu nie zostałem włączony, chociaż uszczegółowiona geologia – po latach, by się przydała. Informacje o moim udziale w badaniach brekcji pojawiły się dopiero po interwencji nestorki polskich paleotologów – bo prosiłem o sprostowanie.

Oczywiście nie chodziło mi o sprawę opisu paleontologicznego, lecz o wkład podstawowy do odkrycia i kontekstu geologicznego.

Wczoraj stwierdzilem ze zdziwieniem, że bardziej prawidłowe informacje są w Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Czatkobatrach co wskazuje, że ta społeczna encyklopedia czasem jest bardziej wiarygodna od naukowych publikacji ! ( nie bralem żadnego udziału w tworzeniu hasła – wczoraj go znalazłem).

Na stronach MNiSW przed chwilą natomiast znalazłem http://www.nauka.gov.pl/nauka/sukcesy-uczonych/sukcesy-uczonych/artykul/nieznany-gatunek-gadow-sprzed-240-mln-lat-znaleziono-w-czatkowicach/ale tam o mnie, ani moich studentach, ani słowa..

Z opisu znaleziska Zachełmiu odkrywcy (na marginesie swoich badań) nie zostali wyeliminowani – wręcz przeciwnie, ale w polskiej wrzawie medialnej został niemal całkowicie wyeliminowany szwedzki współautor publikacji, najbardziej kompetentny w sprawach paleontologii znaleziska.

Jak widać w nauce z każdego (niemal) można zrobić ‚Kopernika’ i każdego (niemal) całkiem wyeliminować.

Nie piszę tu aby umniejszać sukces Polaków (chwała im za wkład!) ale dobrze jest podawać rzeczy takimi jakimi są.

Ja po kilku latach i tak musialem opuścić uczelnię, bo miałem zły wpływ na młodzież akademicką (uformowanie wielu studentów na naukowców !), niewłaściwą dla systemu komunistycznego etykę, a także postawę obywatelską. Do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło, a nawet pogorszyło, bo komunizm bynajmniej nie upadł, lecz pozostał w sercach i umysłach większości akademickiej – beneficjentów PRL i ich klonów. Piece pamięci zainstalowane w PRL funkcjonują znakomicie do dnia dzisiejszego, zacierając ślady o istnieniu  niewygodnych dla ówczesnego i teraźniejszego środowiska akademickiego. I tylko internet niekiedy  zakłóca klarowny i porządany obraz fałszywej jednak rzeczywistości.

Komentarzy 14

  1. http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,9144124,Spor_o_tetrapoda__Kto_pierwszy_zobaczyl_tropy_.html

    Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
    Spór o tetrapoda. Kto pierwszy zobaczył tropy?

    Janusz Kędracki 2011-02-21, ostatnia aktualizacja 2011-02-22 16:15:26.0

    Spór wokół tropów pierwszych tetrapodów. Kielecki geolog uważa, że to jemu przysługuje miano odkrywcy. Autorzy artykułu w „Nature”, którzy przed rokiem podkreślali jego udział, twierdzą teraz, że nie odegrał praktycznie żadnej roli.
    Przypomnijmy, że artykuł o odkryciu tropów tetrapodów sprzed około 395 mln lat w kamieniołomie w Zachełmiu koło Zagnańska, ukazał się w styczniu 2010 roku w prestiżowym piśmie „Nature”. Stał się sensacją naukową. Przesuwał bowiem pojawienie się pierwszych kręgowców na lądzie o 18 mln lat wcześniej niż sądzono. I zmieniał środowisko, z którego wyszły – z wód słodkowodnych na morze.

    Główni autorzy publikacji, Grzegorz Niedźwiedzki i Piotr Szrek, absolwenci kieleckiego technikum geologicznego kontynuujący teraz karierę naukową w Warszawie, w publicznych wystąpieniach podkreślali udział w odkryciu dr. Zbigniewa Złonkiewicza, ówczesnego wicedyrektora Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego. Deklarowali nawet, że tropy tych pierwszych czworonogów zostaną nazwane od jego nazwiska.

    Minął rok i tak się nie stało.

    Mało tego, Niedźwiedzki ze Szrekiem wycofali się teraz z tego zamiaru. „Uhonorowanie kogoś nazwą gatunkową jest wyrazem uznania (…) sądzimy, że p. Złonkiewicz, ani rzeczywistym wkładem w odkrycie tropów, ani swoją postawą etyczną, nie zasługuje na takie uhonorowanie” – napisali w lutowym numerze „Przeglądu Geologicznego”.

    Co takiego zrobił Złonkiewicz? Otóż zaczął się upominać o właściwe ukazanie jego roli w tym sensacyjnym odkryciu. Napisał m.in. w tej sprawie do „Nature”, ale redakcja po konsultacji z autorami nie opublikowała jego wersji historii odkrycia. Przedstawił ją w lutowym „Przeglądzie Geologicznym”, ukazała się wraz z odpowiedzią Niedźwiedzkiego i Szreka.

    Złonkiewicz opisuje m.in. kluczowe dla istoty sporu wydarzenie – swój pierwszy pobyt w kamieniołomie w Zachełmiu we wrześniu 2004 roku, podczas którego zwrócił uwagę na płytkie zagłębienia w skale i uznał, że „mogły to być tylko ślady zwierzęcia pozostawione na morskim brzegu”. Jako geolog zajmuje się zupełnie inną tematyką, ale sfotografował je i wysłał zdjęcie znanemu tropicielowi śladów dinozaurów Grzegorzowi Pieńkowskiemu. „z prośbą o przedstawienie ich do konsultacji specjalistom”.

    Niedźwiedzki i Szrek potwierdzili fakt odkrycia tych tropów przez Złonkiewicza w artykule, jaki w 2008 roku opublikowali w „Przeglądzie Geologicznym”. Teraz jednak w polemice z kieleckim naukowcem twierdzą, że kilka tygodni później poznali inną wersję wydarzeń. I twierdzą, że „powierzchnia z tropami nie została przez niego » odkryta «, lecz została mu pokazana”. Mieli tego dokonać będący wraz z nim w Zachełmiu obecni szefowie, a wówczas pracownicy oddziału PiG w Kielcach Wiesław Trela i Sylwester Salwa oraz oprowadzająca ich po kamieniołomie Maria Kuleta, była pracownica tego oddziału.

    – To wierutna bzdura, pani Kulety chyba w ogóle wtedy tam nie było. Jak znalazłem, byłem sam, później dopiero pokazałem kolegom – twierdzi z kolei Złonkiewicz.

    Sylwester Salwa, który w ubiegłym roku zastąpił Złonkiewicza na stanowisku wicedyrektora oddziału PIG, za wiarygodną uznaje wersję przedstawioną przez Niedźwiedzkiego i Szreka, – Maria Kuleta zwróciła uwagę, że te cienie na skale wyglądają jak tropy – przekonuje. Podobnie jak Niedźwiedzki i Szrek, Salwa twierdzi też, że artykuł w „Nature” nie dotyczy tropów sfotografowanych przez Złonkiewicza, ale znacznie bardziej wyraźnych, które oni sami znaleźli.

    Kto w tym sporze ma rację? – Mamy słowo przeciw słowu. Dla mnie Złonkiewicz jest wiarygodniejszy – mówi jeden kieleckich geologów, ale prosi o niepodawanie nazwiska.

    Wszyscy są zgodni jedynie co do tego, że sprawa jest niesmaczna i chwały nikomu nie przyniesie.

    janusz.kedracki@kielce.agora.pl

  2. http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,9143573,Dwuglos_naukowcow__Kto_pierwszy_trop_zobaczyl_.html

    Dwugłos naukowców. Kto pierwszy trop zobaczył?

    Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce

    Janusz Kędracki 2011-02-22, ostatnia aktualizacja 2011-02-21 18:21:23.0

    – Tak naprawdę jedyną rzeczą, na której mi zależy, bo jest faktem, to przyznanie, że ja jestem odkrywcą – mówi Zbigniew Złonkiewicz. – On miał coraz większe oczekiwania. Musieliśmy wyłożyć kawę na ławę – odpowiada Piotr Szrek.
    To ja jestem odkrywcą

    Janusz Kędracki: W styczniu ubiegłego roku na konferencji prasowej z udziałem m.in. Piotra Szreka komplementował pan jego oraz Grzegorza Niedźwiedzkiego osiągnięcie. Dlaczego wtedy nie upominał się pan o należyte uwzględnienie swojej osoby?

    Zbigniew Złonkiewicz*: Dlatego, że konferencja prasowa to nie jest moment, w którym się ustala, kto jest odkrywcą. To także nie jest miejsce do toczenia sporów. Jak tylko poznałem treść artykułu w „Nature”, gdzie zupełnie pominięto moją faktyczną rolę w tym odkryciu, zacząłem się upominać. Nie robiłem tego publicznie, ale w środowisku geologów, naukowców.

    Niedźwiedzki ze Szrekiem deklarowali, że zostanie pan uhonorowany w nazwie tropów. To za mało?

    – To nie jest rzecz, na której mi zależy. Traktowałem to raczej jako prezent. Tak naprawdę jedyną rzeczą, na której mi zależy, bo jest faktem, to przyznanie, że ja jestem odkrywcą.

    Dlaczego panu miałoby przysługiwać to miano?

    – Ponieważ ja pierwszy zwróciłem uwagę na te tropy. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale wiedziałem, że nie są to formy krasowe czy ślady po czymś, co niósł prąd morski. Jako pierwszy postawiłem hipotezę, że to mogą być ślady zwierząt. Moja fotografia zainicjowała późniejsze badania.

    Niedźwiedzki ze Szrekiem zaprzeczają pańskiej wersji historii odkrycia. Zarzucają panu oszczerstwa, nieuczciwość i nieetyczne postępowanie…

    – Czuję się ośmieszony. Oni znali treść tego, co napisałem do „Przeglądu Geologicznego”. Ja ich odpowiedzi nie. Zawarli w niej szereg półprawd, wyrwane z kontekstu fragmenty e-maili.

    Redakcja „Przeglądu Geologicznego” zapowiada, że nie będzie kontynuować dyskusji w tej sprawie. Co pan zamierza robić?

    – Muszę się nad tym zastanowić, jestem zaskoczony takim potraktowaniem.

    *dr Zbigniew Złonkiewicz – do 1 maja 2010 roku zastępca dyrektora Odziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego w Kielcach, obecnie jego szeregowy pracownik

    Odkrywcą jest Niedźwiedzki

    Janusz Kędracki: Przed rokiem z Grzegorzem Niedźwiedzkim mówiliście o udziale Złonkiewicza w odkryciu. Teraz twierdzicie, że już wtedy wiedzieliście, że jego rola była praktycznie żadna.

    Piotr Szrek*: Nie chcieliśmy w sytuacji, gdy było tak głośno o odkryciu w Zachełmiu, wywoływać zamieszania i konfliktowych sytuacji. To mogłoby zaszkodzić całej sprawie. Było dobrze, jak było. Potem jednak nastąpiła eskalacja pretensji pana Złonkiewicza. Nie mogliśmy zostawić tego bez odpowiedzi. Zostaliśmy do niej zmuszeni.

    Czegoś tu nie rozumiem. Wiedzieliście już, że Złonkiewicz nie odegrał żadnej roli, a chcieliście jego nazwiskiem nazywać tropy?

    – Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Może niezbyt zgodnie z rzeczywistością, ale myśleliśmy, że to zaspokoi jego rosnące oczekiwania. Że jak dostanie nazwę, mimo że mu się nie należy, to zadowoli się i uspokoi. To była bardziej kwestia kurtuazji. Zakładaliśmy jego dobrą wolę. Szybko się okazało, że źle zrobiliśmy. On miał coraz większe oczekiwania, które doszły do poziomu, jakby był sprawcą wszystkiego. Musieliśmy wyłożyć kawę na ławę.

    Nie będzie więc Złonkiewicza w nazwie tropów?

    – W tym momencie musimy się z tego wycofać.

    Kto jest odkrywcą tropów tetrapodów w Zachełmiu?

    – Grzegorz Niedźwiedzki odkrył okaz, który przyczynił się do tego, że publikacja w „Nature” okazała się realna. Odkrył trop anatomiczny, zaczęliśmy tam jeździć. Ja odkryłem kolejne tropy, ale te najważniejsze okazy, jeszcze raz powtórzę, to zasługa Grzegorza Niedźwiedzkiego.

    *dr Piotr Szrek – pochodzący z Kielc jeden z autorów artykułu w „Nature” o tropach tetrapodów w Zachełmiu, od ubiegłego roku kierownik Muzeum Geologicznego PIG w Warszawie

  3. Kliknij, aby uzyskać dostęp m9143870.pdf

    Przegl¹d Geologiczny, vol. 59, nr 2, 2011

    Zawi³e oecie¿ki badañ, czyli historia odkrycia tropów tetrapodów w Zache³miu
    (Góry OEwiêtokrzyskie
    ————-

    Odkrycie i fantazje – czyli prawdziwa historia badañ
    nad tropami czworonogów w Zache³miu (Góry OEwiêtokrzyskie)
    i innych osobliwooeci towarzysz¹cych badaniom naukowym
    Grzegorz NiedŸwiedzki1,2, Piotr Szrek3

  4. http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,9156494,Spor_o_tetrapoda___cd__W_paleontologii_sa_inne_zwyczaje_.html

    Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
    Spór o tetrapoda – cd. W paleontologii są inne zwyczaje?

    pisze w liście do redakcji prof. dr hab. Józef K. Mościcki kierownik Zakładu Fizyki Materiałów Organicznych UJ, wykładowca Cornell University Ithaca (USA) 2011-02-23, ostatnia aktualizacja 2011-02-23 19:58:07.0

    Sprawa jest niesmaczna, bo wygląda na to, że to Niedźwiedzki i Szrek postąpili głęboko nieetycznie –
    Przeczytałem wypowiedzi obu stron i rzeczywiście sprawa jest niesmaczna, ale nie z powodu tego sporu.

    [Kielecki geolog dr Zbigniew Złonkiewicz upomina się o uznanie go za odkrywcę słynnych tropów tetrapoda w kamieniołomie w Zachełmiu. Autorzy artykułu na temat tego odkrycia na łamach prestiżowego pisma „Nature” Grzegorz Niedźwiedzki i Piotr Szrek twierdzą, że jego rola była praktycznie żadna. O sporze napisaliśmy w wtorek „Gazecie” oraz w portalu Gazeta.pl. Po publikacji otrzymaliśmy wiele opinii na ten temat. Opinia profesora jest jedną z nich – przyp. red]

    Złonkiewicz zrobił zdjęcie? Zrobił. Wysłał to zdjęcie? Wysłał. Jako żart? OK, ale nawet jeśli to było zrobione jako żart, to był to żart z solidnym podtekstem naukowym. Źródłem „żartu” były niezwykłe podobieństwo tego, co jest uwiecznione na tej skale, do tropów zaurów, oraz kompletna niezgodność odcisków z formacją geologiczną, w której wystąpiły (nie jestem geologiem, przepraszam za nieścisłości nomenklaturowe) – bez tego nie byłoby „żartu”.

    Nawet gdyby takie zdjęcie zrobiła babcia na wycieczce z wnukiem i to zdjęcie byłoby podstawą zajęcia się tym przez Niedźwiedzkiego i Szreka, to babcia miałaby w tym niezbywalny udział (vide: Biskupin). Tylko tyle i aż tyle. Złonkiewicz jest współautorem tego odkrycia, bo zwrócił na nie uwagę – forma zwrócenia uwagi jest kompletnie nieistotna. Grzegorz Niedźwiedzki i Piotr Szrek są współautorami odkrycia, bo wytłumaczyli pochodzenie odcisków. Nie ma innej możliwości. Sprawa jest niesmaczna, bo wygląda na to, że to Niedźwiedzki i Szrek postąpili głęboko nieetycznie.

    PS Gdy chemik lub fizyk X obserwuje jakieś dziwne zjawisko, którego nie potrafi wytłumaczyć, a teoretyk Y je tłumaczy, to nie wyobrażam sobie, aby Y opublikował swoją pracę bez co najmniej wspomnienia (cytowania) o doświadczalnej pracy X. I szedł w zaparte, że praca (udział) X była zupełnie nieistotna. Widocznie w naukach paleontologicznych inne są zwyczaje etyczne.

  5. http://geoportal.pgi.gov.pl/portal/page/portal/pgi-os/aktualnosci

    Aktualności
    Stanowisko dyrekcji PIG-PIB w sprawie odkrycia śladów
    pierwszych czworonogów w Zachełmiu
    i późniejszych kontrowersji dotyczących autorów odkrycia

    Zgodnie z ogólnie przyjętą definicją, odkrycie naukowe jest opisaną i wiarygodnie dowiedzioną obserwacją zjawiska fizycznego występującego w naturze, które dotąd nie było jeszcze zauważone. Konsekwentnie, odkrywcą jest ten, kto nie tylko dostrzegł, ale opublikował i dowiódł (wiarygodnie zinterpretował) zjawisko naturalne. Zgodnie z tym nie ulega najmniejszej wątpliwości, że odkrywcami śladów najstarszych znanych zwierząt czworonożnych (tetrapoda) są Grzegorz Niedźwiedzki i Piotr Szrek, którzy pierwsi dostrzegli istotne dla nauki ślady, a następnie wraz z innymi współautorami (Marek Narkiewicz, Katarzyna Narkiewicz i Per Ahlberg), w sposób zgodny ze współczesną metodologią naukową, swoje znaleziska udokumentowali, zinterpretowali i opublikowali w „Nature” w styczniu 2010 roku. Różnego rodzaju enigmatyczne struktury w kamieniołomie Zachełmie były obserwowane przez wielu, zarówno geologów jak i osoby nie będące specjalistami, ale obserwacje te nie mogą być uznane za odkrycia naukowe. Jednocześnie zwracamy się z apelem do przedstawicieli mediów, aby zachowali ostrożność wobec prywatnych relacji, których zgodność z faktami pozostawia często wiele do życzenia. Zgodnie z przyjętymi w nauce obyczajami, właściwe łamy do dyskusji na tematy odkryć, własności intelektualnej i faktów naukowych to łamy czasopisma, w którym została opublikowana dana praca – w tym przypadku jest to „Nature”. Redakcja „Nature” otrzymała list w sprawie odkrycia w Zachełmiu od aspirującego do roli odkrywcy dr. inż. Zbigniewa Złonkiewicza, ale mimo szczególnego wyczulenia na najmniejsze wątpliwości dotyczące kwestii etycznych, po zbadaniu sprawy, odmówiła publikacji tego listu. W drodze wyjątku, branżowy miesięcznik „Przegląd Geologiczny” zamieścił w ostatnim wydaniu polemikę dr. inż. Złonkiewicza z autorami odkrycia i współautorami pracy w „Nature”. Stwierdzamy, że fakty przedstawione przez mgr. Grzegorza Niedźwiedzkiego i dr. Piotra Szreka i potwierdzone przez kilku innych naukowców (w tym pracowników Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego) w pełni odpowiadają prawdzie i odsyłamy zainteresowanych do ich tekstu.

    Dr hab. Grzegorz Pieńkowski, prof. nadzw. PIG-PIB
    Z-ca Dyrektora ds. Naukowych, Sekretarz Naukowy PIG-PIB

  6. Pod uwagę:

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Mary_Anning
    Mary Anning

    Mary Anning (ur. 21 maja 1799, zm. 9 marca 1847) – jedna z pierwszych brytyjskich zbieraczy skamieniałości i paleontologów.
    Dzieciństwo [edytuj]

    Urodziła się w położonym na wybrzeżu południowej Anglii Lyme Regis w hrabstwie Dorset. W 1800 w cztery kobiety przebywające na otwartej przestrzeni uderzył piorun zabijając trzy z nich. Jedyną ocalałą była młodziutka Mary.
    Richard, jej ojciec, był rzemieślnikiem produkującym meble, którego dodatkowym zajęciem uzupełniającym domowy budżet było wydobywanie z przybrzeżnych klifów skamieniałości w pobliżu Lyme Regis dla odwiedzających to miejsce turystów. Kiedy zmarł na gruźlicę w 1810, rodzina straciła żywiciela i Mary z bratem Josephem rozpoczęli poszukiwania na dużą skalę, aby zarobić na życie.
    Odkrywanie skamieniałości [edytuj]

    Kolekcjonowanie skamieniałości stało się modne pod koniec XVIII wieku i na początku wieku XIX. Początkowo było to zjawisko traktowane wyłącznie rekreacyjnie, ale stopniowo zaczęło przeważać naukowe podejście, zwłaszcza kiedy odkryto duże znaczenie skamieniałości dla geologii i biologii. Początkowo traktowała wyszukiwanie i sprzedawanie skamieniałości jako zajęcie czysto zarobkowe. Wkrótce jednak związała się ze środowiskiem naukowym, a zbieranie skamieniałości przerodziło się w pasję i wzięło górę nad podejściem czysto komercyjnym.
    Pierwszym ważne znalezisko miało miejsce kilka miesięcy po śmierci ojca w 1811, kiedy odnalazła szkielet ichtiozaura. Jej brat odkrył rok wcześniej czaszkę przypominającą czaszkę wielkiego krokodyla. Reszty szkieletu wtedy nie znaleźli ale Anning wróciła w to miejsce po sztormie, który odsłonił część klifu gdzie się znajdowały.
    Znalezisko Mary było pierwszym kompletnym szkieletem ichtiozaura w historii, chociaż wcześniej znajdowano już poszczególne skamieniałe szczątki (podobno rodzaj był opisany w 1699 z fragmentów znalezionych w Walii). Pomimo tego było to ważne znalezisko i wkrótce opisane w Transactions of the Royal Society. W czasie odkrycia Anning nie miała jeszcze dwunastu lat. Znalazła jeszcze dwa różne gatunki ichtiozaurów.
    Jej sława rosła i zwróciła uwagę zamożnego kolekcjonera skamieniałości Thomasa Bircha. Poruszony ubóstwem Mary i jej rodziny wystawił na sprzedaż swoją kolekcję, a dochód z niej (ok. 400 funtów) dał Mary. Dzięki temu Anning mogła kontynuować poszukiwania, a jej brat został tapicerem.
    Następnym wielkim odkryciem był pierwszy w historii szkielet plezjozaura odkryty w 1821. Znaleziony szkielet został później opisany jako Plesiosaurus dolichodeirus. Znalazła też znakomicie zachowane okazy Dapedium politum, ryby opisanej w 1828. W 1828 odkryła szkielet pterozaura Pterodactylus macronyx (nazwany później przez Richarda Owena Dimorphodon macronyx), był pierwszym znalezionym poza Niemcami i pierwszym kompletnym szkieletem.
    Były to trzy znaleziska mające duże znaczenie dla nauki. Kontynuowała poszukiwania przez resztę swojego życia, przyczyniając się bardzo do rozwoju wczesnej paleontologii. Gdy zbliżała się do czterdziestego roku życia przyznano jej rentę przez British Association for the Advancement of Science w uznaniu zasług. Zmarła mając 47 lat, na kilka miesięcy przed przyznaniem jej honorowego członkostwa w Geological Society of London, mimo iż nie spełniała wymaganych warunków członkostwa.
    —————-
    http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Anning

    Mary Anning
    ……………Her discoveries included the first ichthyosaur skeleton to be correctly identified, which she and her brother Joseph found when she was just twelve years old, the first two plesiosaur skeletons ever found, the first pterosaur skeleton located outside Germany, and some important fish fossils. Her observations played a key role in the discoveries that belemnite fossils contained fossilised ink sacs, and that coprolites, known as bezoar stones at the time, were fossilised faeces. When geologist Henry De la Beche painted Duria Antiquior, the first widely circulated pictorial representation of a scene from prehistoric life based on fossil reconstructions, he based it largely on fossils Anning had found, and sold prints of it for her benefit.

    Anning’s sex and social class prevented her from fully participating in the scientific community of 19th-century Britain, dominated as it was by wealthy Anglican gentlemen. She struggled financially for much of her life—her family were poor, religious dissenters and her father, a cabinetmaker, died when she was eleven. Although she became well known in geological circles in Britain, Europe and America, consulted on issues of anatomy as well as about the collecting of fossils, as a woman she was not eligible to join the Geological Society of London, and she did not always receive full credit for her scientific contributions; indeed she wrote in a letter: „The world has used me so unkindly, I fear it has made me suspicious of everyone.”[3] The only scientific writing of hers published in her lifetime was an extract from a letter she wrote in 1839 to the Magazine of Natural History questioning one of its claims.[4] After her death her unusual life story attracted increasing interest. Charles Dickens wrote of her in 1865 that „[t]he carpenter’s daughter has won a name for herself, and has deserved to win it.”[3] In 2010 the Royal Society included Anning in a list of the ten British women who have most influenced the history of science.[5]………..

    Interactions with the scientific community

    s a working-class woman, Anning was an outsider to the scientific community. At the time in Britain women were not allowed to vote (neither were men too poor to meet the property requirement), hold public office or attend university, and the newly formed but increasingly influential Geological Society of London did not allow women to become members, or even attend meetings as guests.[29] The only occupations generally open to working-class women were farm labour, domestic service, and work in the newly opening factories.[13]

    Although Anning knew more about fossils and geology than many of the wealthy fossilists she sold to, it was always the gentlemen geologists who published the scientific descriptions of the specimens she found, often neglecting to mention her name. She became resentful of this.[13] Anna Pinney, a young woman who sometimes accompanied Anning while she collected, wrote: „She says the world has used her ill … these men of learning have sucked her brains, and made a great deal of publishing works, of which she furnished the contents, while she derived none of the advantages.”[30] Torrens writes that these slights to Anning were part of a larger pattern of ignoring the contributions of working-class people in early-19th-century scientific literature. Often a fossil would be found by a quarryman, construction worker, or road worker who would sell it to a wealthy collector, and it was the latter who was credited if the find was of scientific interest.[4]…….

  7. http://www.ucmp.berkeley.edu/history/anning.html
    Mary Anning (1799-1847)

    Despite the fact that Mary Anning’s life has been made the subject of several books and articles, comparatively little is known about her life, and many people are unaware of her contributions to paleontology in its early days as a scientific discipline. How can someone described as ‚the greatest fossilist the world ever knew’ be so obscure that even many paleontologists are not aware of her contribution? She was a woman in a man’s England. …………..
    In spite of this recognition, the majority of Mary’s finds ended up in museums and personal collections without credit being given to her as the discoverer of the fossils. As time passed, Mary Anning and her family were forgotten by the scientific community and most historians, due to the lack of appropriate documentation of her special skills. Contributing to the oversight of Mary Anning and her contribution to paleontology was her social status and her gender. Many scientists of the day could not believe that a young woman from such a deprived background could posses the knowledge and skills that she seemed to display. For example, in 1824, Lady Harriet Sivester, the widow of the former Recorder of the City of London, wrote in her diary after visiting Mary Anning:

    „. . . the extraordinary thing in this young woman is that she has made herself so thoroughly acquainted with the science that the moment she finds any bones she knows to what tribe they belong. She fixes the bones on a frame with cement and then makes drawings and has them engraved. . . It is certainly a wonderful instance of divine favour – that this poor, ignorant girl should be so blessed, for by reading and application she has arrived to that degree of knowledge as to be in the habit of writing and talking with professors and other clever men on the subject, and they all acknowledge that she understands more of the science than anyone else in this kingdom.”

    Lady Sivester’s praise is high, but note that „divine favour” is invoked to explain how such a woman could possibly be so knowledgeable. It is clear, however, that Anning was not only a collector, but was well-versed in the scientific understanding of what she collected, and won the respect of the scientists of her time. Her discoveries were important in reconstructing the world’s past and the history of its life.

  8. Dajmy głos tetrapodom
    http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,9169240,Dajmy_glos_tetrapodom.html

    Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce

    pisze Janusz Kędracki, dziennikarz „Gazety Wyborczej” 2011-02-25, ostatnia aktualizacja 2011-02-25 19:22:26.0

    Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, po czyjej stronie jest racja w sprawie odkrycia tropów tetrapodów z Zachełmia, bo w tym sporze mamy do czynienia ze słowem przeciw słowu. Gołym okiem widać jedynie, że siły spierających się nie są równe

    Rok temu było sielankowo. Młodzi naukowcy Grzegorz Niedźwiedzki i Piotr Szrek chodzili w glorii chwały odkrywców tropów pierwszych czworonogów, które zdecydowały się wyjść z morza na ląd.

    Podkreślali też rolę starszego kolegi, dr. Zbigniewa Złonkiewicza, w tym epokowym odkryciu, robili sobie z nim zdjęcia, występowali wspólnie w mediach. Zadeklarowali nawet, że jego nazwisko zostanie uwiecznione w nazwie tropów. Teraz się z tego wycofali i przekonują, że tak naprawdę to Złonkiewicz żadnej roli nie odegrał.

    Co sprawiło, że tak radykalnie zmienili zdanie? Można powiedzieć, że Złonkiewicz sam sobie jest winien. Kiedy zorientował się, że zaszczyty odbierają tylko Niedźwiedzki ze Szrekiem, postanowił upomnieć się o swoje.

    Najpierw po cichu, a później otwarcie zaczął się domagać uznania, że to on jest odkrywcą, ponieważ pierwszy na te ślady zwrócił uwagę podczas swojej pierwszej bytności w kamieniołomie w Zachełmiu.

    Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, po czyjej stronie jest racja, bo w tym sporze mamy do czynienia ze słowem przeciw słowu. Gołym okiem widać jedynie, że siły spierających się nie są równe.

    Złonkiewicz walczy o swoje osamotniony. Nie staną po jego stronie koledzy z Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego. Mało tego, nowi szefowie oddziału – dr Wiesław Trela i dr Sylwester Salwa – zaprzeczają jego wersji.

    Dlaczego przed rokiem, kiedy Niedźwiedzki ze Szrekiem podkreślali rolę Złonkiewicza, nie zaprzeczali? Czy dlatego, że Złonkiewicz jako zastępca dyrektora oddziału był wówczas ich szefem? A może dlatego, że teraz jako dyrektorzy w Kielcach obawiają się narazić dyrektorom z Warszawy?

    A stanowisko głównej dyrekcji Państwowego Instytutu Geologicznego w sprawie odkrycia śladów pierwszych czworonogów jest jednoznaczne. Odkrywcami są Niedźwiedzki ze Szrekiem oraz inni naukowcy, którzy je udokumentowali, zinterpretowali i opublikowali w prestiżowym magazynie „Nature”. Wyrażający je dr hab. Grzegorz Pieńkowski, któremu Złonkiewicz przed ponad sześciu laty wysłał zdjęcie tropów, jego roli już nie dostrzega. I autorytatywnie stwierdza, że tylko fakty przedstawione przez Niedźwiedzkiego i Szreka „w pełni odpowiadają prawdzie”. Apeluje też do mediów, aby „zachowywały ostrożność wobec prywatnych relacji, których zgodność z faktami pozostawia często wiele do życzenia”. Mało tego, Pieńkowski poucza, że „zgodnie z przyjętymi w nauce obyczajami właściwe łamy do dyskusji na temat odkryć, własności intelektualnej i faktów naukowych to łamy czasopisma, w którym została opublikowana dana praca – w tym przypadku jest to »Nature «”.

    Jaka to jednak może być dyskusja, skoro magazyn „Nature” odmówił Złonkiewiczowi zaprezentowania jego stanowiska? Opublikowane zostało w „Przeglądzie Geologicznym”, ale wraz z zarzutami Niedźwiedzkiego i Szreka, że konfabuluje i postępuje nieetycznie. Kielecki geolog już do nich nie może się odnieść, bo redakcja „PG” oświadczyła, że nie będzie kontynuować dyskusji. Ma więc Złonkiewicz takie możliwości dyskutowania jak – nie przymierzając – te tetrapody sprzed prawie 400 mln lat…

  9. […] zagranicznym. W szumie medialnym i ministerialnym ‘zagranicznika’ niemal pominięto (Tropy i kości https://blogjw.wordpress.com/2010/01/13/tropy-i-kosci/) ale nie da się ukryć – trop został […]

  10. […] nie został wytropiony « Blog akademickiego nonkonformisty – Józefa Wieczorka o Tropy i kościnfajw o O prawa utracone (niesłusznie, bezprawnie) b. członków Solidarności obecna Solidarność […]

  11. […] nie został wytropiony – Józef Wieczorek, Blog akademickiego nonkonformisty, 14.03.2011, Tropy i kości -Józef Wieczorek, Blog akademickiego nonkonformisty, 13.01.2010 […]

  12. […] Patologie akademickie w listopadzie 2012 « ETYKA I PATOLOGIE POLSKIEGO ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO o Tropy i kości […]

  13. […] odkrywca nie został wytropiony – Józef Wieczorek, Blog akademickiego nonkonformisty, 14.03.2011,Tropy i kości -Józef Wieczorek, Blog akademickiego nonkonformisty, […]

Dodaj odpowiedź do Niepoprawnie o patologiach akademickich « Blog akademickiego nonkonformisty – Józefa Wieczorka Anuluj pisanie odpowiedzi